Rok temu o tej porze zapisano w kronikach klubu trzy porażki w finale ze Skrą Bełchatów i srebrny medal, który na Podpromiu oznaczał spory niedosyt. Tym razem wszystko poszło wedle planu: trzecie z rzędu zwycięstwo nad Lotosem i wielka feta w Rzeszowie.
Decydujący mecz może nie będzie pamiętany zbyt długo, choć miał swoje atrakcje. Przede wszystkim siatkarze obu drużyn grali zaraz po finale Pucharu Polski, w którym lepszy był Lotos Trefl. Pikanterię finału zwiększył fakt, że siatkarze z Sopotu wygrali we wtorek w rzeszowskiej hali pierwszy set, ale przyspieszenia i mocy rezerwowych ekipy Andrzej Kowala jednak nie wytrzymali.