Po pięciu zwycięstwach w Hamamatsu Polacy przenieśli się do Toyamy, nad Morze Japońskie. Byli faworytami spotkania z Kanadą i zrobili, co do nich należało, choć pierwszego seta przegrali.
– Zaczęliśmy trochę zbyt nerwowo, Kanada zagrała bardzo dobrze i stało się – tak skomentował porażkę w pierwszej partii rozgrywający Fabian Drzyzga. Tym razem to on zaczynał w wyjściowym składzie wraz z Rafałem Buszkiem i Michałem Kubiakiem, Bartoszem Kurkiem, Piotrem Nowakowskim i Mateuszem Bieńkiem oraz Pawłem Zatorskim w roli libero.
Od drugiego seta wszystko się zmieniło. Rywale zderzyli się z wysokim polskim blokiem, mistrzowie świata wyraźnie poprawili przyjęcie, a Kurek (MVP tego spotkania) atakował coraz skuteczniej. Świetnie spisywali się też Buszek i Mateusz Mika, który zmienił Kubiaka. Bieniek pięć razy zatrzymał Kanadyjczyków blokiem, po dwa bloki dołożyli Nowakowski i Kurek.
Glenn Hoag, światowej klasy trener naszych rywali, robił co mógł, ale Polacy to jednak drużyna lepsza i jeśli nie gubi koncentracji, tak jak w początkowej fazie meczu z Wenezuelą, to tylko nieliczni są w stanie walczyć z nią o zwycięstwo.
Dziś o świcie Polacy grali z Egiptem, jutro spotkanie z Australią, która na igrzyskach w Londynie (2012) zamknęła nam drogę do strefy medalowej. Ale już w ubiegłym roku podczas MŚ nie miała wiele do powiedzenia. Australia w tym turnieju spisuje się słabo, więc raczej nie będzie jej stać na sensacyjne rozstrzygnięcia.