Hiszpanie nie uratowali Polaków. Wystawili w ostatnim meczu grupowym rezerwowy skład, przegrali z Holendrami 1:3, i to ich czwartkowy rywal awansował razem z nimi do półfinału. Stało się to, czego należało się spodziewać, a drugi set, jedyny wygrany przez Hiszpanów, był tylko odłożeniem na później smutnego zakończenia.
Czterej polscy siatkarze obecni w hali: Dawid Murek, Daniel Pliński, Wojciech Grzyb i Łukasz Żygadło, oraz trenerzy Raul Lozano i Alojzy Świderek nie mogli tego wówczas wiedzieć. Wyraźnie odżyli, patrząc, jak hiszpańscy rezerwowi dyktują warunki od początku do końca drugiej partii. Ale po niej było już coraz smutniej. Holendrom, mimo olbrzymiej presji, nie drżały ręce. Zagrali w takim składzie jak w zwycięskim meczu z Polską, bez Roberta Horstinka i najwyższego w drużynie, mierzącego 212 cm Kaya Van Dijka, nie zaprzepaścili wielkiej szansy.
Dla holenderskich siatkarzy porażka w tym spotkaniu byłaby definitywnym pożegnaniem z Pekinem. A tak mogą jeszcze trochę pomarzyć o występie na igrzyskach. Polskie nadzieje tak naprawdę skończyły się przy stanie 19:19 w trzecim secie. Później grali już tylko Holendrzy. Polakom zostanie jeszcze jedna szansa wywalczenia awansu do igrzysk – w jednym z trzech turniejów interkontynentalnych.
Raul Lozano prowadził kadrę narodową Hiszpanii cztery lata. Pracował aż z sześcioma zawodnikami, którzy są w Izmirze. Doskonale zna też ich trenera Marcelo Mendeza, który jest Argentyńczykiem. Dzień przed meczem Hiszpania – Holandia Lozano twierdził, że mistrzowie Europy na pewno zagrają uczciwie, tak by wygrać.
Zastrzegł się jednak od razu, że ich celem jest awans. A w takich sytuacjach taktyka i troska o zdrowie graczy wymusza różne decyzje. Kiedy zobaczył, że na boisku w wyjściowym składzie nie ma braci Guillermo i Miguela Angela Falasca, że mecz będą obserwować z boku Israel Rodriguez, Jose Luis Molto i Manuel Sevillano, nie był zdziwiony. Zrozumiał, że jego byli uczniowie nie będą w tym spotkaniu poświęcać się dla Polaków. Kto wie, może w podobnej sytuacji zrobiłby to samo?