Marco Bonitta, włoski trener Polek, nie chce sukcesu za wszelką cenę. Kiedy nasze siatkarki wywalczyły w Tokio długo oczekiwany olimpijski awans, powiedział, że pozwoli odpocząć tym, które są najbardziej zmęczone, i zwolni od gry te, które mają problemy ze zdrowiem. Słowa dotrzymał.
W pierwszym turnieju, który jutro rozpoczyna się we Włoszech, nie zobaczymy Małgorzaty Glinki-Mogentale, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, Marii Liktoras, Marioli Zenik i Anny Podolec.
To potwierdzenie, że Bonitta myśli już o Pekinie i dopiero tam wyśle do walki najlepsze polskie siatkarki, a World Grand Prix będzie w tym roku przede wszystkim poligonem dla tych, które nie są jeszcze pewne miejsca w drużynie olimpijskiej.
Po burzy jest już spokój. Bonitta wyrzucił trzy zawodniczki ze zgrupowania, ale szybko zmienił zdanie
A rywalki z całą pewnością nie ułatwią im zadania. Pierwszy mecz w Alassio z Kubą będzie bardzo trudnym sprawdzianem dla Polek, które zagrają w eksperymentalnym składzie. Kubanki wygrały ostatnio w finale turnieju w Abu Zabi z Holandią 3:1 i zarobiły 300 tysięcy dolarów z miliona przeznaczonego na nagrody przez arabskich szejków.