Wyjściowy skład Polek nie wróżył sukcesu. Z drużyny, która w Japonii wywalczyła olimpijski awans na boisko w niewielkiej hali Palaravizza wyszły tylko rozgrywająca Milena Sadurek i przyjmująca Karolina Ciaszkiewicz, która w Tokio częściej była rezerwową. Obok nich zaczynały ten mecz Anna Woźniakowska, Katarzyna Gajgał, Joanna Kaczor i libero Agata Sawicka.
Bonitta od dawna powtarza, że jest wiele dróg do Pekinu i on wybiera inną, niż większość reprezentacji. Tegoroczne rozgrywki World Grand Prix nie będą dla niego priorytetem, będzie oszczędzał najlepsze i przyglądał się tym, które wciąż walczą o miejsce w olimpijskiej ekipie. Między innymi Ciaszkiewicz, środkowej Gajgał i atakującej Kaczor, która może być na igrzyskach zmienniczką Katarzyny Skowrońskiej Dolaty. Gajgał grała już na udanym dla Polek turnieju kwalifikacyjnym w Halle, a 23-letnia, mierząca 191 centymetrów Kaczor z powodzeniem trzy sezony w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej. Teraz, zdaniem trenerów, robi błyskawiczne postępy i z tygodnia na tydzień gra lepiej. Czy to wystarczy, by w ostatniej chwili wskoczyć do samolotu, który poleci do Pekinu trudno powiedzieć.
Kubanki grają nierówno. Czasami na najwyższym światowym poziomie, by po chwili popełniać seryjnie dziecinne błędy. Na boisku nie ukrywają emocji. Roznosi je temperament, często padają w ogniu walki mocne słowa. Czasami skierowane do siebie, do rywalek, ale i do sędziów. Tylko kubańscy trenerzy Perdomo Estrella i Eugenio George Lafita zachowują spokój. Nie reagują na głupie błędy i czasami niegrzeczne zachowanie swoich zawodniczek.
Kubanki wygrały ten mecz zgodnie z planem, ale chwilami miały duże problemy. Tak jak w najciekawszym, drugim secie wygranym przez Polki 31:29. W trzecim nasze siatkarki odrobiły duże straty, doprowadziły do remisu 18:18, ale później się pogubiły w przyjęciu serwisu. W czwartym walczyły do końca (24:24), ale dwa ostatnie punkty zdobyły rywalki.