Polki w najsilniejszym składzie, z Małgorzatą Glinką, Marią Liktoras i Mariolą Zenik, ostatnio z Dominikaną nie przegrywały. Ale pozbawione tego wsparcia mają problemy. W minioną niedzielę, we włoskim Alassio siatkarki z Karaibów wygrały z polskimi rezerwami, we Wrocławiu sytuacja się powtórzyła.
Marco Bonitta nie dążył do rewanżu za wszelką cenę, bo, jak twierdzi, priorytety w tym sezonie są jasne. – Będę rozliczany za wynik w Pekinie. Tam musimy być w najwyższej formie, nie podczas World Grand Prix – twierdzi włoski trener Polek. I z żelazną konsekwencją sprawdza możliwości zmienniczek.
Tym razem od początku rozgrywała Katarzyna Skorupa, a na lewym skrzydle podobnie jak w Alassio szansę dostała Joanna Frąckowiak. Na tej pozycji grała też Anna Barańska, ale ona chyba może być pewna miejsca w olimpijskim składzie, choć Włoch wciąż twierdzi, że drzwi są otwarte. W tej sytuacji zaniepokojenie musi chyba czuć kapitan drużyny Milena Rosner. W Alassio grała bardzo mało, w meczu z Dominikaną we Wrocławiu nie wystąpiła. Odczuwa drobne dolegliwości, ale to wcale nie musi być główny powód.
W czwartym secie rywalki najpierw zablokowały Agnie- szkę Bednarek, a chwilę później Joannę Kaczor i mogły cieszyć się ze zwycięstwa. W sobotę Polki zagrają z Tajlandią, a w niedzielę z USA.
Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski mówił przed wyjazdem do Wrocławia, że nie jedzie tylko po to, by obejrzeć drużynę. Dał do zrozumienia, że ta wizyta to część misji, jaką ma do spełnienia. Przedpełski będzie rozmawiał z Bonittą i ma nadzieję, że uda się wyeliminować zapalne punkty. Jeśli rozmowy nie pomogą, to nie można wykluczyć radykalnych ruchów, które mogą wywołać rewolucję.