[b]RZ: Komu dedykuje pan ten brązowy medal?[/b]
[b]Piotr Makowski:[/b] Po pierwsze zawodniczkom, bo wierzyły do końca, że są w stanie wygrać z każdym. Z Holandią nie dały rady, ale ona właśnie z nami zagrała wyjątkowo dobrze. Po drugie – trenerowi Jerzemu Matlakowi, który stworzył cały zespół. To, że ja się w nim znalazłem, to przecież jego wybór. Po trzecie – tym, którzy w nas nie wierzyli i pod nami kopali dołki, między innymi mówiąc, że się lansuję i próbuję wypłynąć na szersze wody na nieszczęściu Matlaka. To smutne, ale niestety prawdziwe.
[b]Spodziewał się pan, że mecz z Niemkami skończy się w trzech setach?[/b]
Niemki nie poddawały się, nikt nie wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdy wygrały trzeciego seta. Na szczęście zachowaliśmy czujność do końca.
[b]Wróćmy do półfinału z Holandią. Zgadza się pan z Avitalem Selingerem, który mówił, że w pierwszych dwóch setach jego drużyna zagrała najlepiej w historii swych występów?[/b]