Jeszcze kilka dni temu nikt nie dawałby Polkom w starciu z mistrzyniami olimpijskimi wielkich szans. Szybka porażka 0:3 w ostatnim turnieju fazy grupowej w Tajpej nie wróżyła dobrze. We wtorek Japonki udowodniły jednak, że i z Brazylijkami można wygrać (3:2), nawet po stracie pierwszego seta.
Humory Polkom poprawiło też gładkie zwycięstwo USA (3:0) nad mistrzyniami świata Włoszkami, bo dzień wcześniej Amerykanki potrzebowały pięciu setów, by pokonać drużynę Jerzego Matlaka. Na parkiet Polki wyszły zmobilizowane, hymn śpiewały, trzymając się za ręce. Ale potem zbyt często wracały stare grzechy, przede wszystkim niedokładnie przyjmowana zagrywka. Nie zawodziła tylko Anna Barańska, wspomagana od czasu do czasu przez Karolinę Kosek.
W pierwszym secie Polki potrafiły doprowadzić do remisu 20:20, ale zmarnowały szanse na kolejne punkty – a Brazylijki nie. Drugą partię Polki wygrały dokładnością i skutecznym blokiem, a seta zakończyła Katarzyna Skowrońska, wpuszczona na parkiet dopiero po dwóch innych atakujących: Joannie Kaczor i młodej Katarzynie Zaroślińskiej. W trzecim i czwartym secie górą były Brazylijki.
Dziś Polska gra z Chinami (transmisja w Polsacie i Polsacie Sport o 13.30).
[ramka]2. kolejka: • Polska - Brazylia 1:3 (21:25, 25:23, 20:25, 17:25) • USA - Włochy 3:0 • Chiny - Japonia 3:1.