Na pytanie, czy były kłopoty ze sprzętem przed mistrzostwami świata, o których pisała m.in. „Gazeta Wyborcza”, Daniel Castellani odpowiada z uśmiechem: – Polacy potrafią z drobnej sprawy zrobić problem. Nawet jeśli problemy były, to szybko zostały rozwiązane.
Polacy mają wszystko, czego potrzebują, nie tak jak Kubańczycy, którzy z powodów finansowych jadą do Włoch w okrojonym składzie (12 zamiast 14), gdyż nie stać ich, by opłacić pobyt dwóch dodatkowych zawodników, nie mówiąc o sztabie technicznym i szkoleniowym. A Kuba to przecież jeden z kandydatów do medalu. Dwa sparringi z Kubą (zwycięstwo i porażka) dały odpowiedź na pytanie, kto zacznie pierwsze spotkanie na mistrzostwach świata. Castellani mówił, że ma wątpliwości dotyczące dwóch pozycji: libero i ataku.
Wszystko wskazuje na to, że jako libero z Kanadą zagra Krzysztof Ignaczak, nie Piotr Gacek. Wciąż nie wiadomo, czy atakującym będzie Piotr Gruszka, czy Mariusz Wlazły. – Obaj się znakomicie uzupełniają. Nawet jeśli zacznie Gruszka, to będę też korzystał z umiejętności Wlazłego – mówi Castellani.
Dziś polscy siatkarze przyjadą ze Spały do Warszawy, jutro polecą do Triestu. Z Kanadą grają w sobotę, w niedzielę z Niemcami, a w poniedziałek z Serbią.
Zwycięzca polskiej grupy przeniesie się do Ancony, drużyna, która zajmie drugie miejsce, pojedzie do Mediolanu. Najdłuższa podróż, do Katanii na Sycylię, czeka zespół, który w Trieście będzie trzeci. Ale ze sportowego punktu widzenia to może być najkorzystniejsze.