Reklama
Rozwiń
Reklama

Castellani spokojny, wszystkich boli głowa

Polscy siatkarze lecą do Triestu jutro. Pierwszy mecz mistrzostw świata z Kanadą rozegrają w sobotę

Publikacja: 22.09.2010 02:01

Daniel Castellani

Daniel Castellani

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Na pytanie, czy były kłopoty ze sprzętem przed mistrzostwami świata, o których pisała m.in. „Gazeta Wyborcza”, Daniel Castellani odpowiada z uśmiechem: – Polacy potrafią z drobnej sprawy zrobić problem. Nawet jeśli problemy były, to szybko zostały rozwiązane.

Polacy mają wszystko, czego potrzebują, nie tak jak Kubańczycy, którzy z powodów finansowych jadą do Włoch w okrojonym składzie (12 zamiast 14), gdyż nie stać ich, by opłacić pobyt dwóch dodatkowych zawodników, nie mówiąc o sztabie technicznym i szkoleniowym. A Kuba to przecież jeden z kandydatów do medalu. Dwa sparringi z Kubą (zwycięstwo i porażka) dały odpowiedź na pytanie, kto zacznie pierwsze spotkanie na mistrzostwach świata. Castellani mówił, że ma wątpliwości dotyczące dwóch pozycji: libero i ataku.

Wszystko wskazuje na to, że jako libero z Kanadą zagra Krzysztof Ignaczak, nie Piotr Gacek. Wciąż nie wiadomo, czy atakującym będzie Piotr Gruszka, czy Mariusz Wlazły. – Obaj się znakomicie uzupełniają. Nawet jeśli zacznie Gruszka, to będę też korzystał z umiejętności Wlazłego – mówi Castellani.

Dziś polscy siatkarze przyjadą ze Spały do Warszawy, jutro polecą do Triestu. Z Kanadą grają w sobotę, w niedzielę z Niemcami, a w poniedziałek z Serbią.

Zwycięzca polskiej grupy przeniesie się do Ancony, drużyna, która zajmie drugie miejsce, pojedzie do Mediolanu. Najdłuższa podróż, do Katanii na Sycylię, czeka zespół, który w Trieście będzie trzeci. Ale ze sportowego punktu widzenia to może być najkorzystniejsze.

Reklama
Reklama

Regulamin imprezy jest taki, że kalkulacje: warto wygrać czy raczej przegrać, by uniknąć niewygodnego rywala w dalszej części rywalizacji, są nie do uniknięcia. Oto wybrane przykłady. Jeśli Polacy wygrają grupę, to w Anconie zagrają prawdopodobnie z Kubą i Czechami, a w ćwierćfinale, jeśli awansują z pierwszego miejsca, z Rosją i Serbią. Drugie miejsce w Anconie sprawi, że o półfinał będziemy walczyć z Amerykanami i Niemcami, a później wpadniemy na Włochów. Ale gdyby Polska zajęła w Trieście trzecie miejsce, to w Katanii spotka Włochów i Portorykańczyków, a w walce o półfinał Argentynę i Francję. Gdyby jednak Polacy zajęli w Trieście drugie miejsce, wtedy będą walczyć z Brazylią i Wenezuelą. Ból głowy jest pewny.

Do domów wrócą tylko drużyny, które zakończą rozgrywki grupowe na ostatnim miejscu.

Na pytanie, czy były kłopoty ze sprzętem przed mistrzostwami świata, o których pisała m.in. „Gazeta Wyborcza”, Daniel Castellani odpowiada z uśmiechem: – Polacy potrafią z drobnej sprawy zrobić problem. Nawet jeśli problemy były, to szybko zostały rozwiązane.

Polacy mają wszystko, czego potrzebują, nie tak jak Kubańczycy, którzy z powodów finansowych jadą do Włoch w okrojonym składzie (12 zamiast 14), gdyż nie stać ich, by opłacić pobyt dwóch dodatkowych zawodników, nie mówiąc o sztabie technicznym i szkoleniowym. A Kuba to przecież jeden z kandydatów do medalu. Dwa sparringi z Kubą (zwycięstwo i porażka) dały odpowiedź na pytanie, kto zacznie pierwsze spotkanie na mistrzostwach świata. Castellani mówił, że ma wątpliwości dotyczące dwóch pozycji: libero i ataku.

Reklama
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Siatkówka
Trzy sety i koniec marzeń o złocie
Reklama
Reklama