W tym sezonie Skra nie przegrała z Zaksą ani razu. W finale Pucharu Polski siatkarze z Bełchatowa wygrali 3:0, więc wydawało się, że i tym razem nie pozostawią rywalom złudzeń, kto jest lepszy.
Ale już pierwszy set pokazał, że łatwo nie będzie, że goście grają z sześciokrotnymi mistrzami Polski jak równy z równym. Zaksa prowadziła 21:19, 23:22, by przegrać tę partię 23:25. Ostatni punkt dla Skry zdobył Mariusz Wlazły, a kilka minut wcześniej na boisko wszedł Michał Winiarski, którego zabrakło w wyjściowym składzie gospodarzy. Wiele w tym spotkaniu nie pograł. Zastępujący go w podstawowej szóstce Francuz Stephane Antiga robił, co mógł, i na pewno nie był najsłabszym ogniwem Skry.
Kto wie, jaki byłby ostateczny wynik tego spotkania, gdyby nie błędna decyzja sędziów w drugim secie przy stanie 22:21 dla Zaksy. Zamiast remisu 22:22 goście prowadzili już 23:21 i nie dali sobie w tej partii odebrać zwycięstwa. Ostatni punkt, asem serwisowym, zdobył Paweł Zagumny, uznany za najlepszego siatkarza meczu.
Później było nerwowo. Skra wygrała trzeciego seta i wyszła na prowadzenie 2:1, ale w kolejnej partii Zagumny znów mógł robić pod siatką, co chciał. O tym, kto zakończy zwycięsko to spotkanie, decydował więc tie-break, który zaczął się udanie dla Zaksy. Siatkarze z Kędzierzyna Koźla zablokowali Bartosza Kurka, chwilę później Wlazłego.
To nie był najlepszy mecz w wykonaniu najlepszego polskiego atakującego, którego na chwilę zmienił Czech Jakub Novotny. Przy stanie 6:10 widmo porażki zajrzało w oczy siatkarzom Skry, ale sytuację ratował skuteczny w polu zagrywki Antiga. Dzięki jego serwisom gospodarze doprowadzili do remisu 10:10 i wydawało się, że sytuacja jest opanowana.