Powtarza pan, że był to najtrudniejszy finał ze wszystkich, trudniejszy od tego sprzed czterech lat z Jastrzębskim Węglem, kiedy o tytule decydował piąty mecz. Z czego wynika to przekonanie?
Jacek Nawrocki:
Każde kolejne mistrzostwo przychodzi trudniej. Rośnie presja, bagaż oczekiwań ciąży coraz bardziej. Pamiętajmy, że sezon zasadniczy zakończyliśmy, mając na koncie tylko dwie porażki. Ale wiedziałem, że z Zaksą nie pójdzie nam łatwo. To drużyna bez słabych punktów, potrafiąca odrzucić przeciwnika od siatki zagrywką.