Reklama
Rozwiń
Reklama

Raz lepiej, raz gorzej, czyli remis

W drugim meczu Ligi Światowej z Amerykanami Polacy nie wygrali seta, choć w trzecim walczyli do upadłego

Publikacja: 30.05.2011 02:57

Atakuje William Priddy

Atakuje William Priddy

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Korespondencja z Łodzi

9500 widzów w Atlas Arenie na długo zapamięta ostatnią, wyjątkowo długą partię. Polacy mieli w niej osiem setboli, Amerykanie sześć meczboli, ale to oni zdobyli decydujący punkt w tym spotkaniu, wygrywając seta 37: 35 i cały mecz 3:0.

W piątek Alan Knipe, nowy trener mistrzów olimpijskich z Pekinu, nie mógł zrozumieć, co się stało z jego drużyną, która przegrała w Łodzi do zera. – Byliśmy gorsi w każdym elemencie, nie zagraliśmy tak, jak potrafimy – powtarzał. Ale obiecał też, że następnego dnia zobaczymy na boisku odmienionych Amerykanów. I dotrzymał słowa.

Sprawdziło się również to, co powiedział Andrea Anastasi, włoski szkoleniowiec polskich siatkarzy: drugi mecz będzie znacznie trudniejszy. W pierwszym nasi rywale nie byli sobą. Grali po długiej podroży i popełnili sporo błędów. W rewanżu nie będą już dla nas tak łaskawi – mówił po wygranej Polaków 3:0.

Pierwszy set rewanżowego meczu zaczął się szczęśliwie dla naszej drużyny. Po ataku Michała Ruciaka prowadziliśmy 4:2. Później było jeszcze lepiej, dobrze grał Zbigniew Bartman, który zdobył w całym meczu najwięcej, 21 punktów.

Reklama
Reklama

Ale Amerykanie nie na darmo mają w wyjściowym składzie pięciu mistrzów olimpijskich. Nacisnęli na gaz i szybko odrobili straty. Po bloku na Ruciaku polski zespół miał już tylko punkt przewagi i Anastasi wziął czas. Niewiele to pomogło. Amerykanie nie zwolnili tempa, wygrali seta 25:22 i pokazali, że są inną drużyną niż dzień wcześniej.

– Nasze przyjęcie było lepsze, to zdecydowało – powie później MVP tego spotkania William Priddy, który zdobył 17 punktów, atakując ze skutecznością 83 procent. – W obronie też zagraliśmy znacznie lepiej – dodał mierzący 205 cm, atakujący gości, Clayton Stanley. To on i Priddy zdobyli pięć punków samym serwisem. Na zakończenie drugiego seta, którego Amerykanie wygrali jeszcze pewniej niż drugiego, Stanley posłał asa z szybkością 119 km/godz.

– Zagrałem znacznie lepiej i to mnie cieszy. Pamiętajmy, że w piątek graliśmy ze sobą po raz pierwszy, stąd błędy – mówił Stanley.

Ostatni, trzeci set zaczął się jednak wyjątkowo niepomyślnie dla Polaków, którzy przegrywali już 0:4. Wtedy Anastasi zastąpił Łukasza Żygadłę tak jak w piątek Pawłem Woickim i nasz zespół wyszedł na prowadzenie 6:5. Niestety, znów dał znać o sobie niszczący serwis Stanleya. Jego dwa asy szybko sprowadziły Polaków na ziemię. Na szczęście tylko na chwilę, bo znów rzucili się do odrabiania strat. W końcówce, po skutecznym bloku Bartmana z Grzegorzem Kosokiem na Matthew Andersonie, prowadzili 23:22. Chwilę później, po punktowym serwisie Woickiego, Polacy mieli pierwszego setbola. Przy stanie 24:23 piłka sześciokrotnie wracała na ich stronę, ale to Amerykanie zakończyli tę wymianę. Punkt za punkt grano długo, a pod siatką cały czas toczył się pojedynek dwóch najskuteczniejszych: Bartmana z Priddym. Ostatnie piłki należały jednak do  gości.

Być może gdyby wcześniej sędziowie nie popełnili błędu, trzeciego seta wygraliby Polacy i mecz toczyłby się dalej, ale Anastasi nie dramatyzuje. – Takie sety jak ten hartują drużynę. Cieszy mnie, że wyszli z trudnej sytuacji i podjęli walkę – powiedział na koniec.

Jutro Polacy wyruszają w długą podróż. Najpierw do Brazylii, stamtąd do Puerto Rico i USA, gdzie rozegrają kolejne mecze w Lidze Światowej. Do kraju wrócą za trzy tygodnie.

Reklama
Reklama

Grupa A: • Polska - USA 3:0 (25:20, 25:22, 25:19) i 0:3 (22:25, 19:25, 35:37) • Portoryko - Brazylia 0:3 (15:25, 19:25, 16:25) i 0:3 (19:25, 29:31, 23:25).

Grupa B: • Rosja - Japonia 3:0 (25:22, 25:20, 25:18) i 3:1 (22:25, 25:19, 25:12, 25:12) • Bułgaria - Niemcy 2:3 (25:21, 18:25, 21:25, 25:15, 10:15) i 3:2 (25:21, 23:25, 25:22, 20:25, 15:9).

Grupa C: • Portugalia - Finlandia 3:2 (23:25, 27:25, 25:21, 24:26, 15:13) i 3:1 (25:18, 23:25, 25:21, 25:23) • Argentyna - Serbia 0:3 (14:25, 21:25, 22:25).

Grupa D: • Francja - Włochy 0:3 (14:25, 20:25, 12:25) i 0:3 (15:25, 23:25, 25:27) • Korea Płd. - Kuba 3:0 (25:20, 29:27, 25:18) i 1:3 (25:21, 23:25, 18:25, 18:25).

Korespondencja z Łodzi

9500 widzów w Atlas Arenie na długo zapamięta ostatnią, wyjątkowo długą partię. Polacy mieli w niej osiem setboli, Amerykanie sześć meczboli, ale to oni zdobyli decydujący punkt w tym spotkaniu, wygrywając seta 37: 35 i cały mecz 3:0.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama