Rzeszów znów w koronie

Asseco Resovia mistrzem Polski. PGE Skra Bełchatów po latach zwycięstw poznaje gorzki smak srebra

Publikacja: 23.04.2012 01:20

Rzeszów po 37 latach czekania ma mistrza Polski w siatkówce

Rzeszów po 37 latach czekania ma mistrza Polski w siatkówce

Foto: PAP, Darek Delmanowicz Darek Delmanowicz

Pod koniec trzeciego seta niedzielnego meczu prezes klubu z Rzeszowa Marek Karbarz założył marynarkę. Resovia na złote medale czekała aż 37 lat i w takiej chwili trzeba było dobrze wyglądać.

Do końca spotkania zostało jeszcze wprawdzie kilka piłek, ale gospodarzom nic złego nie mogło się już stać. Szczęście w niedzielę było przy nich, a oni mu pomagali. Bronili ataki Mariusza Wlazłego i Bartosza Kurka, trafiali po swoich akcjach w linie boiska, wygrywali każdą przepychankę z rywalami nad siatką. Zwycięstwo 3:0 nie pozostawiło złudzeń.

Tak grali nowi mistrzowie Polski, ale o tych ustępujących też nie można powiedzieć, że nie walczyli. Próbowali różnych zagrywek, robili zmiany, raz atakowali mocniej, by w następnej akcji kiwać blok rywali, a potem z niedowierzaniem kręcić głowami, gdy piłka wracała na ich stronę. Po siedmiu latach zwycięstw szczęście ich opuściło.

Wiarę w obronę tytułu Skra odzyskała na krótko, po sobotnim zwycięstwie 3:1. Wtedy mogło się wydawać, że sukces przerośnie Resovię, a Skra zwycięży po raz drugi i u siebie będzie miała szansę obronić mistrzostwo. Nic takiego się nie stało. W niedzielę, już po odebraniu pucharu za mistrzostwo Polski, kapitan Olieg Achrem przyznał, że to zbyt chłodne głowy zaszkodziły w sobotę gospodarzom. Chcieli wygrać według planu, matematycznie, a to emocje były paliwem, które dowiozło Resovię do złota.

– Nie zawsze trzeba grać na chłodno. Czasami, jak się człowiek cieszy, to ataki wychodzą same. Tak jak w niedzielę – mówi „Rz" Sebastian Świderski, były reprezentant Polski, a obecnie trener Farta Kielce.

W niedzielę emocje wróciły i dzięki temu Resovia wygrała zdecydowanie dwa sety, a na początku trzeciego Gyoergy Grozer zadał zagrywką Skrze ciosy, po których się już nie podniosła.

Reprezentant Niemiec po każdym udanym ataku albo bloku cieszył się i krzyczał. Rozgrywał w Resovii swój ostatni i zarazem najlepszy mecz. Może tym zaangażowaniem chciał się odwdzięczyć kibicom za wsparcie, jakie okazywali mu przez dwa lata.

Dzień wcześniej Grozer ogłosił, że odchodzi do Lokomotiwu Biełgorod, choć jeszcze niedawno twierdził, że nawet wielkie pieniądze go nie skuszą. Widocznie jednak Rosjanie złożyli mu propozycję nie do odrzucenia.

– Przed grą w Lidze Mistrzów Resovia będzie musiała tę stratę uzupełnić. W Rzeszowie jednak pokazali, że potrafią znajdować świetnych graczy. Grozer też na początku nie był gwiazdą – mówi Świderski.

Resovia ma bogatego sponsora, komputerową firmę Asseco, ale mimo to nie jest w stanie konkurować z klubami rosyjskimi. W podobnej sytuacji jest Skra, skąd być może po sezonie na Wschód odejdą Bartosz Kurek i Michał Winiarski. Sponsor klubu z Bełchatowa, grupa energetyczna PGE, to na polskim rynku potentat, finansujący nie tylko siatkówkę, ale też m.in. piłkę nożną (GKS Bełchatów i stadion w Gdańsku), koszykówkę (Turów Zgorzelec czy żużel (Marma Rzeszów).

Gdy jednak pojawiły się plotki, że Rosjanie kuszą kilku zawodników, prezes Konrad Piechocki przyznał, że w tej konkurencji nie ma żadnych szans.

Kurek po finale nie chciał zdradzić planów na przyszłość. Zapytany, czy zostaje w Skrze, tylko się uśmiechnął.

W rywalizacji o trzecie miejsce ciągle nie ma zwycięzcy. ZAKSA wygrała z Jastrzębskim Węglem czwarty mecz (jest 2:2) i decydujące starcie odbędzie się w środę w Kędzierzynie-Koźlu.

Sobota: • Resovia - Skra 1:3 (19:25, 15:25, 25:16, 20:25)

Niedziela: • Resovia - Skra 3:0 (25:23, 25:21, 25:15).

Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 3:1 dla Resovii.

Pod koniec trzeciego seta niedzielnego meczu prezes klubu z Rzeszowa Marek Karbarz założył marynarkę. Resovia na złote medale czekała aż 37 lat i w takiej chwili trzeba było dobrze wyglądać.

Do końca spotkania zostało jeszcze wprawdzie kilka piłek, ale gospodarzom nic złego nie mogło się już stać. Szczęście w niedzielę było przy nich, a oni mu pomagali. Bronili ataki Mariusza Wlazłego i Bartosza Kurka, trafiali po swoich akcjach w linie boiska, wygrywali każdą przepychankę z rywalami nad siatką. Zwycięstwo 3:0 nie pozostawiło złudzeń.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia