I chociaż działacze związku zapowiadają, że będą próbować wpłynąć na jego decyzję, Wlazły twardo obstaje przy swoim. Mówi, że na igrzyskach w Rio będzie tylko kibicem.
Wlazły do reprezentacji wrócił tuż przed turniejem. Namówił go do tego trener Stephane Antiga, z którym jeszcze niedawno wspólnie grał w Skrze Bełchatów. Cztery lata temu najlepszy zawodnik MŚ rezygnował z gry w kadrze w atmosferze skandalu i przy gwizdach trybun.
Wlazły narzekał wówczas na fatalną organizację w związku siatkarskim. W specjalnym oświadczeniu pisał o kolejnych urazach, które odnosił przy okazji meczów reprezentacji i o całkowitym braku zainteresowania działaczy stanem jego zdrowia. O kosztach leczenia nie wspominając.
Wlazły pisał:
„Podczas pierwszej rundy eliminacji, prekwalifikacji w węgierskim Szombathely skręciłem staw skokowy. Był tam lekarz kadry i należycie się mną zajął, ale na tym troska Związku o mnie po tej kontuzji się skończyła. Nikt nawet nie zapytał, czy wszystko ze mną w porządku i co będzie dalej. Nie dostałem też oczywiście do wypełnienia żadnych dokumentów niezbędnych do uzyskania pomocy ubezpieczyciela. Pozostawiono mnie więc z urazem samemu sobie i choć kontuzji doznałem w meczu kadry, pozostało mi tylko liczyć na pomoc klubu."