Polacy grają w lepszych klubach i ostatnio odnoszą sukcesy, do których ich przeciwnicy nigdy się nie zbliżyli. Jeśli zawodnicy Bogdana Wenty zagrają bez tremy związanej z inauguracyjnym meczem, nie powinni dać się zaskoczyć.
– Bogdan nauczył nas nie wybiegać myślami za bardzo naprzód. Naprawdę skupiamy się na meczu ze Słowacją. Kolejni przeciwnicy, czyli Argentyna, Chile i Korea Południowa, wydają się łatwiejsi, dlatego nie możemy przespać początku. Nie chodzi nawet o to, że następne mecze grałoby nam się łatwiej, ale o punkty, które przecież liczyć się będą w drugiej fazie grupowej – mówi „Rz” Karol Bielecki.
Słowacy to zespół bez gwiazd – solidny, rzadko z błyskiem, nigdy się nie oszczędza i chociaż kilka razy był blisko utarcia nosa faworytom, koniec końców – przegrywał.
Drużyna Wenty z dziesięciu spotkań przegrała ze Słowacją tylko raz, siedem razy udało się wygrać.
– Po losowaniu byliśmy szczęśliwi, że trafiliśmy na Słowaków, ale czym bliżej turnieju, tym bardziej zaczęliśmy sobie przypominać, jak zacięte były to spotkania. Wygrywaliśmy, ale pracując na sto procent przez całą godzinę meczu – opowiada „Rz” Sławomir Szmal.