Przed meczem ćwierćfinałowym rozgrywanych w Serbii mistrzostw świata Polki były skazywane na pożarcie. Francuzki miały wykonać wyrok. Ale to ofiara stała się myśliwym. Polska wygrała 22:21 (11:8) i w piątek będzie walczyć o finał z Norwegią lub Serbią.
Przed meczem w polskim zespole ogłoszono pełną mobilizację. Zawodniczki nie traciły dobrego humoru, trener Kim Rasmussen powtarzał, że Francuzki nie są piłkarkami z innej galaktyki. Selekcjoner upatrywał szansy Polek w tym, że rywalki je zlekceważą. Gazety we Francji podkreślały, że polska reprezentacja to najmniej utytuowana drużyna wśród wszystkich uczestniczących w ćwierćfinałach.
Ale piłkarki z Francji zarzekały się, że szanują Polki i traktują je równie poważnie jak każdego innego przeciwnika. - Doskonale wiemy, że z zespołami, które poczuły euforię i smak zwycięstw, bardzo trudno wygrać - mówiła przed spotkaniem francuska rozgrywająca Nina Kamto. Gdy ona i jej koleżanki wychodziły na boisko, w ich oczach można było zauważyć koncentrację.