Być jak Wenta

Od sukcesu na boisku do marketingowej pomyślności wciąż daleko. Dobra gra przekłada się na większe pieniądze dla zawodników, ale nasza liga nadal jest zaściankiem Europy

Publikacja: 11.01.2011 23:45

Jutro zaczynają się mistrzostwa świata w Szwecji. Na poprzednich, w Chorwacji w 2009 roku, Polacy za

Jutro zaczynają się mistrzostwa świata w Szwecji. Na poprzednich, w Chorwacji w 2009 roku, Polacy zajęli trzecie miejsce

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Dobra gra przekłada się na większe pieniądze dla zawodników, ale nasza liga nadal jest zaściankiem Europy. Pod względem marketingowym nie udało się wykorzystać ostatnich sukcesów.

Bogdan Wenta opiera reprezentację na aktualnych lub byłych gwiazdach ligi niemieckiej. Tam płaci się najwięcej, tam jest centrum piłki ręcznej. – W Bundeslidze można się rozwijać, na każdym meczu jest kilka tysięcy ludzi, nasz sport to stały element krajobrazu tego kraju – mówi „Rz” Karol Bielecki, zawodnik Rhein-Neckar Loewen.

Francuski gwiazdor serbskiego pochodzenia Nicola Karabatić z samego kontraktu z THW Kiel zarabiał około 250 tysięcy euro rocznie. Był jednak najlepszym zawodnikiem świata i był przystojny, dlatego ponad dwa razy tyle płacili mu za udział w reklamach.

Sławomir Szmal, bramkarz naszej reprezentacji, także został uznany za najlepszego piłkarza ręcznego świata w 2009 roku, ale nie jest aż tak popularny. W nagrodę od światowej federacji dostał puchar i czek na 10 tysięcy euro. W Polsce jest rozpoznawalny, w ostatnim plebiscycie na najlepszego sportowca zajął szóste miejsce, a mimo to żadna polska firma nie zaproponowała mu nowej umowy reklamowej. Podobno rzadko zatrudnia się do reklam zawodników występujących w zagranicznych klubach, a Szmal reprezentuje barwy Rhein-Neckar Loewen.

[srodtytul]Praca w Niemczech[/srodtytul]

Loewen mają budżet 7,5 miliona euro, dwie niemieckie drużyny są jeszcze bogatsze. THW Kiel dysponuje około

10 milionami rocznie, HSV Hamburg ma milion mniej. Łącznie wszystkie kluby Bundesligi na ten sezon przeznaczyły 71 milionów euro. Najlepsze w Polsce VIVE szacuje swoje możliwości na 3 miliony euro, trochę mniej ma Wisła Płock.

Rozgrywki w Polsce to tak naprawdę walka między tymi dwiema drużynami. Obie mają nowe hale i bogatych sponsorów. W Kielcach pracuje Bogdan Wenta, który sprowadza z Niemiec do klubu kolejnych reprezentantów Polski – są już Mariusz Jurasik i Michał Jurecki, wkrótce będą Szmal i Grzegorz Tkaczyk, czyli obecny i poprzedni kapitan kadry.

To nie jest nowość, kilka lat temu podobny pomysł w Chorwacji miał trener kadry Lino Cervar. W Zagrzebiu nie udało się jednak zrealizować planów podboju Europy.

– W Kielcach można już godnie zarobić. Inaczej nikt nie rwałby się do powrotu – mówi Tkaczyk. Godnie to dla najlepszych nawet 800 tysięcy złotych rocznie, czyli na poziomie Bundesligi. W innych zespołach niż Vive czy Wisła patrzy się jednak na każdą stuzłotówkę.

W Europie poza Niemcami liczy się jeszcze Hiszpania, gdzie jak w futbolu panuje dualizm władzy. Ciudad Real, w którym występuje nasz Mariusz Jurkiewicz, triumfował w Lidze Mistrzów trzy razy w ostatnich pięciu latach. Barcelona nie miała sobie równych od 1996 do 2000 roku – pięć razy z rzędu.

[srodtytul]Jak bumerang[/srodtytul]

Inne kraje, nawet z silnymi reprezentacjami, jak Chorwacja czy Francja, mają drużyny, które grają w Lidze Mistrzów, ale nie zwyciężają. Najlepsi zawodnicy natychmiast trafiają do Bundesligi. Montpellier triumfował w Lidze Mistrzów w 2003 roku, gdy grał tam jeszcze Karabatić. Ostatnio Francja wywalczyła mistrzostwo Europy, świata i olimpijskie, a francuskiego klubu nie było w najlepszej czwórce Europy od sześciu lat.

Od ubiegłego roku reprezentacja Polski i liga mają sponsora – PGNiG. Zawodnicy przyznają, że bardzo poprawiły się warunki zgrupowań i wzrosły premie. Wizerunek piłki ręcznej wciąż jest jednak mizerny.

– Ten sport wraca do nas jak bumerang w styczniu, później nie jest promowany. To nieprawda, że w Polsce poważny marketingowy projekt nie może się udać, bo za mało osób gra w piłkę ręczną. Ile osób skacze na nartach, a przed telewizorami usiadło 12 milionów ludzi? Potrzeba tylko planu – tłumaczy Tomasz Rachwał z Polish Sport Promotion.

Mistrzostwa świata to dla Polaków szansa na rekordowe premie (200 tysięcy euro za złoto, 150 tysięcy za srebro i 75 za brąz wykłada Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej), ale także okazja, by podnieść wartość piłki ręcznej w Polsce.

Szacuje się, że PGNiG w ramach kontraktu wydaje 6 milionów złotych rocznie. Ale dla reklamodawców cenny jest na razie głównie trener Wenta. Brał udział w kampaniach piwa Żywiec i firmy ubezpieczeniowej Uniqa. Inni bohaterowie zostali w cieniu.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Piłka ręczna
Kolejna rewolucja w polskiej piłce ręcznej. Selekcjoner Marcin Lijewski straci pracę
Piłka ręczna
Marcin Lijewski: Dajcie nam czas. Gorzkich pigułek będzie więcej
Piłka ręczna
Sławomir Szmal dla "Rzeczpospolitej": Nie mogliśmy zamieść sprawy Kamila Syprzaka pod dywan
Piłka ręczna
Kompania braci. Portugalia zagra o finał MŚ w piłce ręcznej
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Zmarnowana szansa, Polacy powalczą o puchar pocieszenia