Piłkarze ręczni przegrali z Macedonią

Polska – Macedonia 25:27. Nie udał się pościg jak z Danią i Szwecją. Awans nie jest już tylko w naszych rękach

Aktualizacja: 24.01.2012 00:03 Publikacja: 23.01.2012 20:41

Piłkarze ręczni przegrali z Macedonią

Foto: ROL

Szans na medale nie straciliśmy tylko dlatego, że Dania pokonała wczoraj Niemcy 28:26. Polacy znowu muszą jednak liczyć na cud. Trzeba nie tylko jutro pokonać Niemców (16.15, TVP 2), ale także liczyć na potknięcia Duńczyków w spotkaniu ze Szwecją i Macedończyków z Serbią. Serbia pokonała wczoraj Szwecję 24:21, a to oznacza, że gospodarze mistrzostw zapewnili już sobie półfinały. A Szwedzi na pewno w nich nie zagrają.

Polacy sami sprowadzili na siebie nieszczęścia. W meczu z Macedonią ani razu nie wyszli na prowadzenie. Nie było nikogo, kto dałby sygnał do ataku. Losu nie można kusić bez końca. Przespana pierwsza połowa nie zemściła się w meczu z Danią, nie zemściła ze Szwecją, ale Macedończycy też znali te wyniki. I cały czas trzymali Polaków na dystans.

Nie ma lidera

Marcin Wichary tym razem obronił tylko pięć z 25 rzutów, Piotr Wyszomirski odbił tylko jeden, 12 razy wyjmował piłkę z siatki. Bartłomiej Jaszka – w spotkaniu ze Szwecją najskuteczniejszy – tym razem zdobył jedną bramkę, Krzysztof Lijewski cztery, ale na dziesięć prób. Polska nie miała liderów. Bartosz Jurecki robił, co mógł, rzucił z koła pięć goli, tylko raz się pomylił, ale pod koniec spotkania nie miał już sił.

Pierwszą część meczu Polacy przegrali 12:18. Od początku pozwolili rywalom uciec na bezpieczną odległość, a potem tylko raz na kilka minut przypominali, że stać ich na skuteczną pogoń.

Bogdan Wenta przed meczem zapowiadał, że nie postawi na indywidualne krycie macedońskiej gwiazdy Kiryła Lazarowa, bo na takie rozwiązanie rywale na pewno będą gotowi. Byli gotowi na wszystko, co Polacy mieli do zaoferowania, a kiedy po przerwie Wenta zdecydował się jednak poświęcić jednego zawodnika, by biegał za Lazarowem, przewaga Macedończyków zaczęła topnieć.

Borko bohater

Wenta tradycyjnie dostał żółtą kartkę za dyskusję z sędziami. Decyzje arbitrów irytowały też zawodników. Mogło się wydawać, że sporne sytuacje zawsze wygrywają rywale, ale do zwycięstwa wystarczyło tylko wykorzystywać stwarzane okazje.

Polacy grali w ataku fatalnie. Z bramkarza Borko Ristovskiego zrobili bohatera. Na trybunach po każdej jego udanej interwencji 8 tysięcy macedońskich gardeł  krzyczało coraz głośniej. Macedonia zdobyła 27 goli po 33 rzutach, Polacy rzucali aż 44 razy, ale często w Ristovskiego.

Kontratak, który w wykonaniu zawodników Wenty rozbił Słowację, zakończył horror z Danią i pozwolił dogonić Szwecję, tym razem nie działał. Polacy częściej pudłowali w akcjach jeden na jednego niż w mniej dogodnych sytuacjach.

Na końcówkę meczu w polskim stylu – czyli na szalony, ale skuteczny atak – zanosiło się tylko pięć minut przed końcem, gdy przewaga rywali zmniejszyła się do trzech goli. Później kolejne głupie straty i dwuminutowe wykluczenie dla Michała Jureckiego pogrzebały nasze nadzieje.

Polacy nie wyciągnęli wniosków z poprzednich meczów, nie nabierają w mistrzostwach rozpędu, jak to bywało w najbardziej udanych dla nich turniejach. Jeśli Wenta zapowiadał, że mecz z Macedonią będzie dla jego piłkarzy finałem finałów, to trzeba powiedzieć jasno – oni na walkę o medale nie zasłużyli.

Opinia:

Bogdan Wenta trener reprezentacji Polski

Trzeci raz z rzędu obiecujemy sobie, żeby nie dać odskoczyć przeciwnikowi, walczyć o każdą piłkę, a tymczasem znowu mecz nam się rozmywa w pięć, sześć minut. Podporządkowaliśmy się trochę stylowi Macedończyków, temu chaosowi. W pierwszej połowie nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Obrona powinna być agresywniejsza, bo przecież poza wykorzystanymi karnymi Lazarow tak wiele krzywdy nam nie zrobił. W drugiej połowie była jeszcze jakaś szansa na dogonienie rywali, ale pojawiły się kary. Nie możemy jednak tym się usprawiedliwiać, bo znowu wszyscy powiedzą, że Wenta coś gada bez sensu. Przykro, że przegraliśmy. Szukaliśmy rytmu i do końca nie mogliśmy go znaleźć. Było sporo czystych sytuacji. Gdybyśmy je wykorzystali, byłby remis.     —pap

 

Grupa 1

Polska – Macedonia 25:27 (12:18)

Polska: Wyszomirski, Wichary – Jaszka 1, Lijewski 4, Kuchczyński, Tkaczyk 2, Bielecki, Wiśniewski 1, B. Jurecki 5, M. Jurecki 1, Tłuczyński 4, Jurkiewicz 2, Syprzak 2, Kwiatkowski, Orzechowski 3.

- Dania - Niemcy 28:26 (17:14)

- Serbia - Szwecja 24:21 (14:11)

Tabela:

1. Serbia 4 7 91:82,

2. Niemcy 4 5 100:96,

3. Dania 4 4 109:109,

Szans na medale nie straciliśmy tylko dlatego, że Dania pokonała wczoraj Niemcy 28:26. Polacy znowu muszą jednak liczyć na cud. Trzeba nie tylko jutro pokonać Niemców (16.15, TVP 2), ale także liczyć na potknięcia Duńczyków w spotkaniu ze Szwecją i Macedończyków z Serbią. Serbia pokonała wczoraj Szwecję 24:21, a to oznacza, że gospodarze mistrzostw zapewnili już sobie półfinały. A Szwedzi na pewno w nich nie zagrają.

Polacy sami sprowadzili na siebie nieszczęścia. W meczu z Macedonią ani razu nie wyszli na prowadzenie. Nie było nikogo, kto dałby sygnał do ataku. Losu nie można kusić bez końca. Przespana pierwsza połowa nie zemściła się w meczu z Danią, nie zemściła ze Szwecją, ale Macedończycy też znali te wyniki. I cały czas trzymali Polaków na dystans.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Piłka ręczna
Więcej niż gra. Rusza akcja „Szacunek do Samego Końca” w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Jota Gonzalez w reprezentacji Polski. Czy to trener na miarę naszych marzeń?
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Ponury wieczór dla Orlenu Wisły. Industria żegna się z honorem
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock i Industria Kielce grają o ćwierćfinał
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka ręczna
Marcin Lijewski nie będzie już trenerem reprezentacji. Nie było wyjścia