Sukcesy to zasługa trenera Bogdana Wenty. Przedłuży kontrakt?
Myślę, że wszystko będzie jasne do końca lutego, jesteśmy na dobrej drodze. Trener Wenta to bardzo ważna postać dla nas. Na razie negocjujemy, więc za dużo nie mogę ujawnić. Powiem tylko, że finanse są w tych rozmowach ważne, ale nie najważniejsze. Chodzi o to, żebyśmy mieli wspólną wizję dalszej pracy.
W Europie jesteście znani i macie wyrobioną markę, a w Polsce nie było o was tak głośno jak o reprezentacji. Teraz kadra ma gorszy czas, więc to wy możecie się stać lokomotywą piłki ręcznej.
Wszystko przyjdzie z czasem. Najpierw musimy zacząć na dobre wygrywać, a potem zainteresują się nami media. Piłka ręczna, chociaż widowiskowa, nie jest jeszcze bardzo popularna w Polsce, bo nie jest odpowiednio promowana. Trudno ją zobaczyć w telewizji, może poza mistrzostwami świata i Europy. Musimy zamienić ten sukces na zainteresowanie kibiców. Właściwie tylko Polsat jest z nami przez cały czas.
Może gdybyście wygrali Ligę Mistrzów, to coś by się zmieniło?
Najpierw musimy awansować do fazy Final Four, a to jest dużo trudniejsze niż chociażby w siatkówce. W piłce ręcznej jest wiele silnych krajów: Hiszpania, Niemcy, Francja, drużyny z byłej Jugosławii, ze Skandynawii. Stoimy twardo na ziemi, nie tylko my chcemy awansować, ale 15 innych klubów też. Bardzo bym się cieszył, gdyby dwie drużyny z Polski grały w Lidze Mistrzów. Wisła Płock jest silniejsza od zespołu z Sankt Petersburga, który jest w naszej grupie.
Zagraniczne gwiazdy podpisują z wami kontrakty bez wahania?
W Europie są dwa kluby, które wybijają się ponad resztę: Barcelona i THW Kiel. Reszta uczestników Ligi Mistrzów jest w naszym zasięgu. A co do transferów, wszystko zależy od zawodnika i jego menedżera, ale generalnie nikt nie boi się przyjść do nas albo Wisły Płock. W Europie wiedzą, że co obiecamy, to zapłacimy. Kiedy przyszli do nas Ivan Cupić i Krzysztof Lijewski, zrobiło to wrażenie w Europie. Czasami wydaje mi się, że jesteśmy lepiej oceniani za granicą niż w Polsce.
Dużo obcokrajowców w drużynie to ryzykowny pomysł.
Jeśli chcemy awansować do Final Four, to musimy mieć najlepszych zawodników. Ale jesteśmy polskim klubem, więc co najmniej połowa składu będzie pochodzić stąd. To jest nasza droga. Ja sam staram się o polskie obywatelstwo.