Gdy zawodnicy Michaela Bieglera wybiegli na rozgrzewkę, przywitało ich gromkie „Polska! Polska!". Kibice po raz kolejny nie zawiedli. Hala w Aarhus była wypełniona widzami w biało-czerwonych barwach.
Wszyscy mieli nadzieję, że za 60 minut Polacy będą cieszyć się ze zwycięstwa nad trzecią drużyną mistrzostw świata, Europy i igrzysk w Londynie – Chorwacją. Tym bardziej że dzień wcześniej Polska wygrała z wicemistrzem olimpijskim, Szwecją, 35:25. Ten mecz w TVP oglądało ponad 6 milionów osób.
Początek spotkania z Chorwatami pokazał, że nadzieje na powtórzenie sukcesu nie były bezpodstawne. Polscy piłkarze zaskoczyli rywali szybkimi atakami, grali bez kompleksów. Wyszli na trzybramkowe prowadzenie.
Ale zespół tej klasy co Chorwacja nie załamuje ?się po kilku minutach. Straty zaczęli odrabiać Ivan Cupić i Manuel Strlek, skrzydłowi Vive Targów Kielce. Pomagał im Domagoj Duvnjak uznany za najlepszego piłkarza świata.
Mecz długo był wyrównany, obie drużyny odpowiadały ciosem na cios. I stała się rzecz na tym turnieju rzadko spotykana – Polska zakończyła pierwszą połowę, prowadząc 15:14.