Michał Listkiewicz: Viktor Orbán jest zbawcą sportu

Hungarysta, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michał Listkiewicz o wpływie, jaki węgierski premier ma na sportowe życie kraju.

Aktualizacja: 09.04.2018 21:21 Publikacja: 09.04.2018 19:28

Michał Listkiewicz: Viktor Orbán jest zbawcą sportu

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Rzeczpospolita: Co kolejny wyborczy sukces Viktora Orbána oznacza dla sportu?

Michał Listkiewicz: Ma większe znaczenie niż zwycięstwo jakiejkolwiek partii w Polsce. U nas politycy nie angażują się bezpośrednio w sprawy sportu. Orbán robi to osobiście. Jest zbawcą, sponsorem i parasolem ochronnym sportu. Jego filozofia polega na budowaniu podstaw. W ciągu siedmiu lat podwoiła się liczba zawodników zarejestrowanych w klubach.

Ale Węgrzy rzadko odnoszą sukcesy międzynarodowe...

Patrzy pan przez pryzmat piłki nożnej, która jest rzeczywiście słaba. Ale na igrzyskach w Londynie i Rio Węgrzy zdobyli więcej medali niż Polacy. Państwo postawiło na rozwój ośmiu–dziesięciu dyscyplin. Firmy, które zainwestują w kluby amatorskie lub sportową infrastrukturę, są zwalniane z podatków. Pod warunkiem, że nie wycofają się z tych inwestycji przez 10 lat.

A piłka nożna?

Orbán był piłkarzem. Grał w II lidze w FC Felcsut, klubie z jego rodzinnej wsi o tej samej nazwie, położonej w pobliżu Székesfehérvár. Był zawodnikiem jeszcze po powołaniu go pierwszy raz na urząd premiera. Miał 40 lat, kiedy w końcówce meczu wszedł z ławki rezerwowych, aby skutecznie wykonać rzut karny. W roku 2007 założył w Felcsut największą na Węgrzech akademię piłkarską, której patronem został Ferenc Puskas.

Podobno obiekty tej akademii są wyjątkowe. Widział je pan?

Byłem tam z Grzegorzem Latą, a oprowadzał nas sam Orbán. Nieduży stadion w drewnie robi imponujące wrażenie. To dzieło sztuki. Dostanie się do tej akademii to marzenie każdego węgierskiego chłopca kopiącego piłkę i jego rodziców. To instytucja łącząca cele sportowe z politycznymi. Do szkoły z internatem przyjmowane są zdolne węgierskie dzieci, mieszkające nie tylko w dzisiejszych granicach kraju, ale na Słowacji, ukraińskim Zaporożu, w rumuńskim Siedmiogrodzie czy serbskiej Wojwodinie. Wszystkim wpaja się kult Ferenca Puskasa i „Złotej jedenastki". Orbán zrobił dla bohaterów węgierskiego futbolu to, czego nie udało się w Polsce z Kazimierzem Górskim, a Węgrzy jeszcze na tym zarabiają.

Jaka jest różnica między PZPN a Węgierskim Związkiem Piłki Nożnej?

U nas wybory odbywają się demokratycznie. Tam prezesa związku wskazał Orbán. W roku 2010 powiedział, że trzeba zrobić porządek i wybrał Sandora Csanyiego, skarbnika partii Fidesz, prezesa banku OTP – największego w kraju. To jeden z najbogatszych Węgrów. On z kolei wskazał szefów związków regionalnych. Csanyi jest już wiceprezydentem FIFA i członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA. Węgierski związek, w przeciwieństwie do PZPN, dzieli państwowe pieniądze na rozwój piłki. Każdy, kto chce budować klub, szkolić młodzież lub tworzyć infrastrukturę sportową, może wystąpić do związku z prośbą o dotacje. Jeśli argumenty są mocne, to pieniądze dostaje.

Rozmawiał pan z Orbánem?

W ubiegłym roku byłem delegatem na meczu eliminacyjnym MŚ Szwajcaria – Węgry w Bazylei. Orbánowi chciało się tam przyjechać. Był bez obstawy, więc podszedłem do niego w przerwie. Ręce załamywał, bo Węgrzy grali słabo. Ale kiedy po zwycięstwie nad Norwegią awansowali do finałów Euro, powiedział w telewizji tylko dwa zdania: – Miałem straszny sen. Śniło mi się, że jestem Norwegiem.

Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce