Rzuty karne lubią chyba tylko kibice. Czy jest jakiś piłkarz, który podchodzi do strzelania z 11 metrów z radością? Wielkiej chwały raczej nie da się zdobyć, bo każdy zakłada, że pokonanie bramkarza jest obowiązkiem. Bramkarze też za karnymi nie przepadają, bo szansa zostania bohaterem wynosi mniej niż 30 procent.
Czytaj także: Rosja-Chorwacja 2:2! Chorwacja wygrywa w karnych!
Na każdym turnieju zdarzają się jednak konkursy rzutów karnych, które kibice długo pamiętają, karne fascynują też naukowców. Badania prowadzono m.in. w szkole sportowej w Kolonii i na Uniwersytecie Negev.
Izraelscy badacze przeanalizowali 311 rzutów karnych i potwierdzili to, co widać gołym okiem: jeśli strzelec trafi w górny róg, bramkarz nie ma szans. Im niżej leci piłka, tym większe prawdopodobieństwo, że gol nie padnie (oczywiście, jeśli bramkarz rzuci się we właściwą stronę). Tak uderzone karne niemal w 20 procentach kończą się skuteczną interwencją. Najwięcej strzelców wybiera jednak uderzenia po ziemi lub tuż nad murawą.
– Większość karnych, które widzieliśmy do tej pory na mundialu, to nie były precyzyjne uderzenia. Wielu piłkarzy uderzało raczej bliżej bramkarza niż blisko słupków czy poprzeczki. Antoine Griezmann nie strzelił dobrze i gdyby argentyński bramkarz rzucił się w dobrą stronę, to powinien złapać piłkę. Na strzelcach ciąży presja i chcą przede wszystkim trafić w bramkę, strzelają bezpiecznie – mówi „Rzeczpospolitej” Daniel Pawłowski, który prowadzi szkolenia Trening Decyzji Bramkarza i współpracuje z wieloma znanymi zawodnikami, m.in. Łukaszem Fabiańskim.