Przed meczem obie drużyny miały po sześć punktów na swoim koncie i jako jedyne obok Lecha Poznań nie zgubiły "oczek" w dwóch poprzednich kolejkach. Jasne było, że po zakończeniu spotkania tylko maksymalnie jedna z tych drużyn będzie mogła szczycić się posiadaniem kompletu punktów.
Goście już na samym początku mogli objąć prowadzenie. Filip Starzyński dośrodkował w pole karne, Jakub Tosik wyskoczył do piłki, nieznacznie przestrzelił głową, a na domiar złego wpadł w bandę reklamową i rozciął sobie rękę. Po interwencji lekarza wrócił na boisko.
Piast po przespaniu początku spotkania zaczął przejmować kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Przewaga gliwiczan rosła, jednak brakowało czystych sytuacji. W 25. minucie gospodarze wykorzystali jednak chwilę nieuwagi Miedziowych i objęli prowadzenie. Michal Papadopulos zgrał piłkę głową po długim podaniu w stronę Joela Valencii, ten wyszedł sam na sam z Dominikiem Hładunem i zdobył swoją drugą bramkę w sezonie.
Zagłębie ruszyło do odrabiania strat i już osiem minut później doprowadziło do wyrównania. Bartłomiej Pawłowski dośrodkował w pole karne, do strzału głową świetnie złożył się Patryk Tuszyński i nie dał szans Jakubowi Szmatule.
Pięć minut przed przerwą Hładun świetnie obronił strzał Valencii, który odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym Zagłębia. Do przerwy nie padły już żadne bramki, ale piłkarze narobili apetytów i można się było spodziewać goli w drugiej części.