Nie Leo Messi, nie Luis Suarez, tylko Ivan Rakitić został bohaterem sobotniego meczu w Madrycie. To po jego strzale padła jedyna bramka, która przyniosła Barcelonie trzecie w tym sezonie zwycięstwo nad Realem i – jak pisze hiszpańska prasa – otworzyła autostradę do mistrzostwa.
Królewscy właśnie z niej zjechali. 12 pkt to przepaść, którą na tym etapie sezonu trudno zasypać. W środę odpadli z Pucharu Króla, pozostała im – jak zwykle w ostatnich latach – obrona trofeum w Champions League.
– Trudno wygrać, jeśli nie zdobywa się goli – rozkłada ręce trener Santiago Solari. Sprzedaż Cristiano Ronaldo wciąż odbija się działaczom Realu czkawką. Vinicius Junior, choć imponuje umiejętnościami jak na 18-latka, nie jest jeszcze gotowy, by przesądzać o losach spotkań. Karim Benzema przestał strzelać w ważnych meczach, a występ Garetha Bale'a najlepiej podsumowali kibice, żegnając go gwizdami.
I choć udało się uniknąć takiego upokorzenia jak jesienią (porażka 1:5 na Camp Nou), koniec karnawału na Santiago Bernabeu ma smak wyjątkowo gorzki. Po raz pierwszy od 1932 roku Real ma gorszy bilans w El Clasico (95:96).
Emocje wróciły w Niemczech. Po zwycięstwie 5:1 w Moenchengladbach Bayern zrównał się punktami z Borussią Dortmund (1:2 z Augsburgiem), a Robert Lewandowski, strzelając dwie bramki, dogonił Claudio Pizarro w klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców Bundesligi (195 trafień). Dwa pierwsze gole na niemieckich boiskach zdobył Dawid Kownacki. Fortuna Duesseldorf rozbiła na wyjeździe Schalke 4:0.