Miałem wiarę, mimo że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu wyjątkowo słaba. Żadnej akcji, ani jednego strzału, Piotr Zieliński jakby się założył sam ze sobą, że ani razu nie zagra dobrze, a obydwaj środkowi obrońcy Kamil Glik i Jan Bednarek zarobili żółte kartki i to za faule daleko od bramki. Było gorąco, wszyscy piłkarze i sędzia często pili wodę.
Macedończycy grali jakby upał ich nie dotyczył i można się było spodziewać, że wcześniej czy później za to zapłacą. Rzeczywiście, stracili oddech i siły zaraz po przerwie, na krótko wprawdzie, ale szczęście, że Polacy potrafili to wykorzystać. Jak się musi czuć drużyna, mająca poczucie, że jest lepsza, wychodzi na drugą połowę ze świadomością, że zaraz udowodni to zdobywając bramkę, a sama tę bramkę traci?