Przypominamy tekst z Plusa Minusa z 2014 roku
Nie jestem pewien, ale Brychczy chyba nawet nie ma telefonu komórkowego, nie mówiąc o koncie na Facebooku czy Twitterze. Jest reliktem futbolowego świata, za którym tęsknimy, patrząc, jak dziś grają najlepsi piłkarze w Polsce.
Lucjan Brychczy był na początku lat 50. jednym z najzdolniejszych młodych polskich graczy, więc zagięła na niego parol Legia, czyli CWKS. On był śląskim patriotą, ale z resortem obrony nie było dyskusji. W roku 1954 włożył więc wojskowy mundur, w jaki ubierano w Warszawie dziesiątki sportowców. Oficjalnie – żeby bronili ojczyzny, w razie gdyby odwetowcy z Bonn przyszli nam podpalić dom. Nieoficjalnie – żeby zdobywali dla Legii punkty, medale i puchary. W pierwszym odruchu wszyscy powołani się oburzali, a w drugim cieszyli się, że trafiają do jednego z najlepszych klubów w Europie, w którym można spełnić marzenia.
Kto po dwóch latach służby chciał wrócić do domu – wracał. Na kim Legii zależało, przedstawiała propozycje nie do odrzucenia, żeby został. Na przykład Kazimierzowi Deynie po dwóch latach zmieniono przydział z jednostki lądowej do Gdyni. Bo w marynarce wojennej służba trwała trzy lata. Na Brychczym klubowi zależało, on chciał wracać, więc klub porozmawiał z żoną Brychczego, żeby przekonała męża. I w ten sposób od 60 lat Lucjan Brychczy pracuje przy Łazienkowskiej. Najpierw jako piłkarz, potem i nadal trener, od roku także w roli honorowego prezesa Legii, co się natychmiast kojarzy z Realem Madryt i identyczną funkcją, jaką piastuje tam Alfredo di Stefano.
W połowie lat 50. Legię trenował Węgier Lajos Steiner. To on nazwał Brychczego „Kici", czyli po węgiersku Mały. Gdy wtedy i kilka lat później biegaliśmy na podwórkach za piłką, co drugi z nas chciał być „Kicim". Nikt się nie kiwał tak jak on, nie strzelał takich bramek i nie podawał w lewą, patrząc w prawo. Lub odwrotnie. To był geniusz. Niedościgniony wzór, bliższy nam poprzez tę mizerną posturę. Był niższy od Adama Małysza. Ale skoro ktoś taki może, to znaczyło, że każdy z nas też. Mieliśmy wzorzec metra z Łazienkowskiej.