Piast rozpoczął ostrożnie, jakby zachęcał przeciwników do ataku. I po dziesięciu minutach Białorusini osiągnęli nieznaczną przewagę, a fiński napastnik Jasse Tuominen oddał pierwszy strzał - piłka przeleciała obok słupka.
Na gliwiczanach to nie zrobiło wrażenia, ale zrozumieli, że jeśli będą się trzymać swojej połowy, to groźne sytuacje będą się powtarzać. Zaatakowali więc sami. Słaby strzał Jorge Felixa obronił bez trudu bramkarz, ale w 21. minucie nie miał już szans.
Po rzucie wolnym gliwiczanie zmienili pozycje, czym zaskoczyli przeciwników. Prawy pomocnik Martin Konczkowski znalazł się z lewej strony, skąd podał do Joela Valencii, też częściej biegającego z drugiej strony. Ekwadorczyk dośrodkował dokładnie na głowę stopera Jakuba Czerwińskiego, który wyskoczył wyżej niż Alaksiej Ryas i zdobył głową prowadzenie.
Od tej pory Piast mógł grać spokojnie. BATE, mimo, że do awansu potrzebował co najmniej dwóch goli, wciąż niewiele robił aby osiągnąć cel. Piast opanował sytuację. Goście dopiero w 41. minucie wywalczyli rzut rożny, po którym Piast przeprowadził szybką kontrę. Byłaby wzorowa, gdyby nie kończący ją słaby strzał Piotra Parzyszka. Po rogu, który był jedyną zdobyczą akcji Czerwiński znowu strzelał głową. Tym razem słabiej, bramkarz Anton Czyczkan nie miał kłopotów, ale obrońcy BATE jakby nie wyciągnęli wniosków po sytuacji, w której stracili bramkę.
W drugiej połowie Piast prowadził grę, miał zdecydowaną przewagę, wywalczył kilka rzutów rożnych, ale drugiego gola ni strzelił. Szczęśliwie gliwiczanie grali też bardzo dobrze w obronie, zmuszali Białorusinów do niecelnych podań. Jedynym zagrożeniem był rzut wolny, jaki goście mieli po faulu Koruna na Hervaine Moukamie. Piłka odbiła się od muru.
Nieszczęście zdarzyło się w 82. minucie. kiedy Frantisek Plach w niegroźnej sytuacji sfaulował w polu karnym Nemanję Milicia. Z jedenastki wyrównującego gola zdobył Moukam. To był pierwszy celny strzał gości w tym meczu. Nagle wszystko się zmieniło. Moukam dryblował bez przeszkód między gliwickimi obrońcami, którzy musieli go faulować. Po rzucie wolnym Igora Stasiewicza, niecałe pięć minut po karnym BATE zdobyło drugiego gola. Zachar Wołkau wbił go głową z pola bramkowego, które powinien kontrolować Plach. Marzenia o Lidze Mistrzów odpłynęły. Piast grał dobrze przez 80 minut, a BATE przez dziesięć. To był rodzaj futbolowego samobójstwa.