PKO Ekstraklasa: Legia pewnie wygrywa z Koroną

W ostatnim sobotnim meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy Legia Warszawa pewnie pokonała Koronę Kielce (4:0) - podaje Onet. Jednego z goli strzelił Jarosław Niezgoda, dzięki czemu zrównał się w klasyfikacji strzelców z Christianem Gytkjaerem.

Aktualizacja: 30.11.2019 21:16 Publikacja: 30.11.2019 21:14

Trener Legii Aleksandar Vuković

Trener Legii Aleksandar Vuković

Foto: shutterstock

mz

Przed tygodniem wicemistrzowie Polski przegrali na wyjeździe z Pogonią Szczecin i stracili pozycję lidera PKO Ekstraklasy. Wcześniej Legia miała za sobą passę czterech wygranych, w których strzeliła rywalom aż 15 goli. Okazją do powrotu do ścisłej czołówki był mecz z Koroną, która w tym sezonie zawodzi. Kielczanie źle zaczęli sezon, przez co posadę stracił trener Gino Lettieri. Zastąpił go Mirosław Smyła. Efekt nowej miotły pojawił się niemal natychmiast. Pod jego wodzą Korona nie przegrała trzech ostatnich spotkań, a w poprzedniej kolejce wysoko wygrała u siebie z Rakowem Częstochowa (3:0). – Naszą motywacją jest chęć lepszego zaprezentowania się po porażce w Szczecinie. Kielczanie zdobyli siedem punktów w trzech ostatnich spotkaniach i spodziewam się trudnego rywala, który ma pewność siebie i na pewno jest w lepszej dyspozycji niż miesiąc temu. Nie możemy też powiedzieć, że jedna przegrana coś dla nas zmienia. Pierwsza okazja rewanżu będzie w sobotę i chcemy temu podołać, mając za sobą pięć wygranych w sześciu spotkaniach – mówił przed meczem trener Legii Aleksandar Vuković.

Jego zespół zaczął mecz ospale. Legioniści mieli sporo problemów ze stworzeniem składnej akcji i to Korona częściej atakowała, szczególnie prawym skrzydłem, gdzie dobrze radził sobie Mateusz Spychała. Mimo przewagi optycznej w początkowych minutach, gościom brakowało klarownych okazji i Radosław Majecki nie musiał interweniować. Gospodarze pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie dopiero w 23. minucie. Po dośrodkowaniu Marko Vesovicia w pole karne Korony do piłki doszedł Luquinhas, ale uderzył zbyt słabo, by zmusić Marka Kozioła do kapitulacji. Kilkadziesiąt sekund wcześniej doszło do dwóch zmian. Za Arvydasa Novikovasa wszedł Jose Kante, a za Ognjena Gnjaticia Milan Radin. Zawodnicy udali się do szatni z powodu odniesionych urazów. Po wejściu reprezentanta Gwinei Luquinhas został przesunięty na lewe skrzydło i już po chwili strzelił gola. Brazylijczyk zszedł z piłką do środka, przymierzył z około 20 metrów, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Trafienie podziałało motywująco na gospodarzy, którzy coraz śmielej atakowali bramkę Kozioła. W 42. minucie sędziujący spotkanie Paweł Gil podyktował rzut karny dla Legii. Ręką we własnym polu karnym zagrywał Ivan Marquez. Do piłki podszedł Jarosław Niezgoda i pewnym strzałem zdobył swoją 11. bramkę w tym sezonie. Napastnik dogonił dzięki temu trafieniu Christiana Gytkjaera i wskoczył na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy. Na przerwę zawodnicy schodzili przy pewnym prowadzeniu Legii - relacjonuje Onet.

Druga część meczu rozpoczęła się od niegroźnych ataków Korony. Dziesięć minut po wznowieniu gry świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Niezgoda. Napastnik Legii znalazł się sam na sam z bramkarzem kielczan, minął go i uderzył na bramkę. Do końca walczył jednak Adnan Kovacević i zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Po godzinie gry trener Smyła postawił wszystko na jedną kartę i wprowadził na boisko Erika Pacindę i Michała Żyrę. Kibice Legii nie zapomnieli, ile dał im ich były skrzydłowy i powitali go oklaskami. Zmiany dokonał też Vuković. Trener Legii dał odpocząć swojemu najlepszemu strzelcowi i wprowadził na boisko Waleriana Gwilię. To nie oznaczało osłabienia siły ofensywnej wicemistrzów Polski. Po chwili Gruzin przeprowadził szybką akcję z Luquinhasem i w sytuacji sam na sam pokonał Kozioła. Niecały kwadrans przed końcem meczu do bramki Korony trafił Kante, ale wcześniej był na spalonym i sędzia nie uznał gola. Gwinejczyk nie zniechęcił się i w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 4:0.

Gracze Korony ograniczali się do przeszkadzania legionistom i do wyprowadzania kontr. Po jednej z nich zza pola karnego uderzał Uros Djuranović, ale Majecki stal tam, gdzie stać powinien i bez problemu złapał piłkę. Była to najgroźniejsza okazja kielczan. Po wpadce w meczu z Pogonią Legia znów zaimponowała opanowaniem i skutecznością. W meczach przy Łazienkowskiej w tym sezonie wicemistrzowie Polski tylko w jednym spotkaniu nie strzelili gola (ze Śląskiem 0:0). Po trzech dobrych meczach zawodnicy Korony dostali zimny prysznic. W sobotę tylko w początkowych minutach byli w stanie zagrozić Legii i przez większą część meczu stanowili tylko tło dla dobrze grających gospodarzy. Przed Mirosławem Smyłą jeszcze dużo pracy i zapewne walka o utrzymanie. W tym trener Korony jest już zaprawiony. W końcówce poprzedniego sezonu objął Wigry Suwałki i w niesamowitych okolicznościach wywalczył z nimi utrzymanie.

Dzięki wygranej z Koroną Legia awansowała na 3. miejsce w tabeli. Wicemistrzowie Polski mają tyle samo punktów (32), co Pogoń i tracą jedno oczko do prowadzącego Śląska. Korona nadal jest na 13. miejscu z 15 punktami. Za tydzień Legia będzie miała szansę na powrót na pierwsze miejsce, bo zagra we Wrocławiu ze Śląskiem. Wcześniej legionistów czeka jeszcze wyjazdowy mecz Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna. Korona w 18. kolejce zagra u siebie z Arką Gdynia.

Legia Warszawa – Korona Kielce 4:0

Bramki: Luquinhas 35 (asysta Martins), Niezgoda 43 (k.), Gwilia 69 (asysta Luquinhas), Kante 90+2 (bez asysty).

Legia: Radosław Majecki – Marko Vesović, Artur Jędrzejczyk ż, Igor Lewczuk ż, Michał Karbownik – Andre Martins, Domagoj Antolić – Paweł Wszołek, Luquinhas (75 Maciej Rosołek), Arvydas Novikovas (20 Jose Kante ż) – Jarosław Niezgoda (67 Walerian Gwilia). Trener: Aleksandar Vuković.

Korona: Marek Kozioł – Mateusz Spychała ż, Ivan Marquez, Adnan Kovacević, Daniel Dziwniel – Andres Lioli (61 Erik Pacinda), Uros Djuranović ż, Marcin Cebula, Ognjen Gnjatić (22 Milan Radin ż), Jakub Żubrowski – Michal Papadopulos (61 Michał Żyro). Trener: Mirosław Smyła.

Sędziował: Paweł Gil.

Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa