Jednym z bohaterów ostatniego dnia transferowego okna był jak zwykle Kamil Grosicki. Pomocnik reprezentacji Polski zamienił Hull, drugoligowego średniaka, na otwierający tabelę Championship i celujący w powrót do Premier League West Bromwich Albion.
W nowych barwach jeszcze nie zadebiutował (klub nie zdążył go zarejestrować), ale sądząc po tym, co mówi trener Slaven Bilić, nie sprowadzono go, by siedział na ławce. – Zawsze był wśród piłkarzy, którymi się interesowaliśmy. Obserwowałem go jeszcze, zanim trafił do Anglii. Kiedy graliśmy przeciw Hull, stanowił dla nas jedno z głównych zagrożeń. Ostrzegałem przed nim chłopaków – opowiada Chorwat.
Niemiecki Bill Gates
Wygląda na to, że kilka miesięcy przed mistrzostwami Europy Grosicki dokonał wyboru, który doda mu skrzydeł. Największym wygranym zimowego okna może być jednak Krzysztof Piątek. Zostawił Milan, w którym czekała go rola zmiennika Zlatana Ibrahimovicia, i przyjął propozycję Herthy. 27 mln euro to pieniądze, jakich zimą nie wydał żaden klub Bundesligi, polski napastnik stał się też najdroższym piłkarzem w historii berlińskiego zespołu.
Ale długo tym tytułem pewnie się nie nacieszy. Nowy współwłaściciel klubu 44-letni biznesmen Lars Windhorst, nazywany „niemieckim Billem Gatesem", zamierza w najbliższym czasie przeznaczyć na wzmocnienia ponad 200 mln euro. Wszystko po to, by Hertha zaczęła grać regularnie w europejskich pucharach, a w przyszłości włączyła się do walki o tytuł.
Na razie celem jest ucieczka znad strefy spadkowej. Hertha zajmuje 13. miejsce w tabeli, a o tym, jak duże nadzieje wiązane są z Piątkiem, świadczy fakt, że już dzień po przeprowadzce do Berlina wyszedł na boisko, przy aplauzie kibiców. Pół godziny gry w spotkaniu z Schalke (0:0) przez niemieckie media zostało ocenione bardzo dobrze. Polak był aktywny, oddał trzy strzały i choć żaden z nich nie był celny, zostawił po sobie dobre wrażenie.