Zaplanowana na godzinę 13.00 wideokonferencja z udziałem przedstawicieli 55 federacji oraz stowarzyszeń lig europejskich (EL), klubów (ECA) i piłkarzy (FIFPro) zapewne potwierdzi to, o czym mówi się od dawna i o czym już w ubiegłym tygodniu poinformował jako pierwszy dziennik „L'Équipe": mistrzostwa w czerwcu się nie odbędą.
– Na 99 proc. zostaną przełożone, pewnie na rok 2021. Nie dojdzie także do marcowych meczów towarzyskich, pod znakiem zapytania stoją sparingi czerwcowe – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki, który we wtorek wraz z prezesem Zbigniewem Bońkiem zasiądzie przed komputerem, by negocjować z kolegami z innych krajów zmiany w kalendarzu.
27 marca reprezentacja Polski miała zagrać we Wrocławiu z Finlandią, a cztery dni później z Ukrainą w Chorzowie. Kolejnymi rywalami kadry Brzęczka mieli być Rosjanie (2 czerwca w Warszawie) i Islandczycy (tydzień później w Poznaniu).
300 mln euro straty
Nie odbędą się również marcowe eliminacyjne baraże, które miały wyłonić czterech ostatnich finalistów, dlatego dochowanie terminu Euro stało się praktycznie nierealne.
Zdaniem „Gazzetta dello Sport" przesunięcie turnieju będzie kosztować 300 mln euro, ale w razie gry przy pustych trybunach straty z biletów byłyby jeszcze większe i sięgnęłyby pół miliarda. Nie mówiąc o szkodach wizerunkowych.