My tego na żywo nie widzieliśmy, bo polska telewizja jako jedna z dwóch w Europie (obok albańskiej) nie transmitowała turnieju. Władysław Gomułka stwierdził, że to za duży koszt, i podobno partyjna wierchuszka oglądała mecze w ośrodku telewizyjnym Pałacu Kultury, bo tam docierał sygnał. Szary obywatel mógł liczyć na gościnę u znajomych przy granicy ze Związkiem Radzieckim lub Czechosłowacją. Reprezentacje tych krajów grały w mistrzostwach, więc tamtejsze telewizje pokazywały mecze. Polakom do awansu zabrakło niewiele. A tam, w Meksyku, rodziła się legenda. Brazylia, którą dwa lata wcześniej z otwartymi ustami oglądaliśmy w Warszawie, miała w składzie 30-letniego Pelego. Wtedy dla piłkarza to był wiek podeszły, Pele wybierał mecze, w których chciał grać, na boisko wychodził rzadko, więc nie wiadomo było, czego się po nim spodziewać.
Rzeczywistość przeszła wszelkie oczekiwania. Brazylia grała cudownie, a Pele znów czarował, jak 18-latek 12 lat wcześniej, na mistrzostwach w Szwecji. W meczu z Czechosłowacją próbował zaskoczyć bramkarza Ivo Viktora strzałem z 60 metrów. W spotkaniu z Urugwajem, biegnąc do piłki razem z bramkarzem Ladislao Mazurkiewiczem, zrobił jeden z najefektowniejszych zwodów w historii mundiali, chociaż nie dotknął przy tym piłki. Warto obejrzeć na YouTubie, bo nie potrafię tego opisać.
Pele strzelił dla Brazylii pierwszą bramkę w finale i brał udział w akcji przy ostatniej – czwartej, zdobytej przez Carlosa Alberto. Poprzedziło ją dziesięć podań i fenomenalna akcja Clodoaldo, który w środku boiska wykiwał czterech Włochów. W rozmaitych klasyfikacjach uznano tego gola za najładniejszego w XX wieku.
Brazylia od mistrzostw w 1958 roku uchodziła za wzór i nawet klęska w Anglii (1966) tej opinii nie zmieniła. Świat kochał piłkarzy, którzy wychodzili na boisko, żeby strzelać gole, a nie murować bramkę, z piłką przyklejoną do butów mijali przeciwników, w ogóle ich nie dotykając.
Brazylijczycy doprowadzili do perfekcji grę w systemie 4-3-3, z wymiennością pozycji w pomocy i ataku. W bramce grał Felix, w obronie od prawej strony: Carlos Alberto, Brito, Piazza, Everaldo; w pomocy Clodoaldo, Gerson, Rivelino, w ataku Jairzinho, Pele, Tostao. To była jedna z najlepszych jedenastek w historii futbolu. Wszyscy reprezentowali brazylijskie kluby. Na żółtych koszulkach Brazylii pojawiła się wtedy trzecia gwiazdka za mistrzostwo świata. Dziś jest ich już pięć.