Ta chwila szczerości kosztowała niemieckiego trenera posadę, ale przyniesie mu też sowitą odprawę. Według „Bilda" Tuchel może liczyć na 6 mln euro rekom-pensaty, „L'Equipe" pisze o nawet 7–8 mln. To równowartość jego rocznej pensji (7,5 mln), ale i tak mniej niż na rozstaniu z PSG zarobił Laurent Blanc.
Francuz wywalczył ponad 20 mln odszkodowania i mógł cieszyć się życiem. Odszedł w 2016 roku, dwa lata przed upływem kontraktu. Dopiero dziesięć dni temu wrócił na trenerską ławkę, podejmując się prowadzenia katarskiego Al-Rayyan.
Tuchelowi do końca umowy pozostało tylko pół roku. I być może by ją wypełnił, gdyby nie wywiad, jakiego udzielił niemieckiej telewizji Sport 1. – Zastana-wiałem się, czy jestem jeszcze trenerem, czy może już politykiem albo ministrem sportu. W takim klubie jak PSG nie chodzi tylko o futbol – rzucił Tuchel.
Już wcześniej mówił, co mu się nie podoba, od początku sezonu powtarzał, że brak wzmocnień odbije się na wynikach drużyny, ale nigdy tak odważnie nie zabierał głosu na temat kulis funkcjonowania klubu. I choć próbował załagodzić sytuację, twierdząc, że był to żart rzucony w luźnej rozmowie z dziennikarzem, a jego wypowiedź została źle przetłumaczona, katarskim właścicielom nie było do śmiechu i potraktowali to jako niedopuszczalną krytykę. Dyrektor sportowy Leonardo tylko na to czekał. Brazylijczyk, żyjący z Tuchelem w napiętych stosunkach, dostał pretekst, by jeszcze przed świętami wręczyć mu wypowiedzenie.
„Jaki inny klub wyrzuciłby przez okno trenera, który ledwie cztery miesiące wcześniej dał mu pierwszy awans do finału Champions League? To kolejny kamy-czek do wizerunku klubu jedynego w swoim rodzaju" – ironizuje „L'Equipe".