Szwajcarzy ostatni mecz w fazie pucharowej na dużym turnieju wygrali jeszcze przed drugą wojną światową. Pięć lat temu na Euro ponieśli w jednej ósmej finału porażkę z Polską po rzutach karnych. Teraz trafili na rozkręcającą się powoli, ale uznawaną wciąż za faworyta Francję. W spotkaniach o stawkę nigdy jej nie pokonali.
– Nikt na nas nie liczy i być może to będzie nasza przewaga. Presja ciąży na rywalach – mówi obrońca Ricardo Rodriguez.
– Nie wolno nam ich zlekceważyć – uczula swoich zawodników selekcjoner Francuzów Didier Deschamps i ostrzega przed ofensywnym tercetem: Haris Seferović, Breel Embolo, Xherdan Shaqiri.
Rewanż za finał mundialu?
Mistrzowie świata z najtrudniejszej grupy na Euro wyszli z pierwszego miejsca, ale odnieśli dotąd tylko jedno zwycięstwo, w dodatku po samobójczym golu Niemców. Francja nadal czeka na wielki występ swojej reprezentacji.
Deschamps cieszy się, że w Bukareszcie nie ma aż takich upałów jak w Budapeszcie, gdzie podczas ostatniego treningu przed wyjazdem do Rumunii termometry wskazywały 38 stopni. – Też jest gorąco, ale łatwiej sobie z tym poradzić – podkreśla Deschamps. – Mieliśmy trochę więcej czasu na przygotowania, pięć zamiast czterech dni, ale nasi przeciwnicy mieli ponad tydzień.