Reklama

Ultrasi wygrali wojnę z prezesami klubów

W najbliższy weekend po raz pierwszy od tragedii pod Arezzo, gdzie dziewięć dni temu policjant zastrzelił kibica Lazio Gabriele Sandriego, a w Rzymie doszło do zamieszek, Serie A zagra, jakby zupełnie nic się nie stało

Publikacja: 20.11.2007 00:24

Kibic trzyma tablicę z napisem: "Zawsze będziemy czcić twoją pamięć. Żegnaj, Gabriele. Do boju, Lazi

Kibic trzyma tablicę z napisem: "Zawsze będziemy czcić twoją pamięć. Żegnaj, Gabriele. Do boju, Lazio"

Foto: AFP

W ostatnich dniach przez Włochy przetoczyła się medialna kampania przeciw wywołującym awantury ultrasom. Nad tym, jak walczyć z futbolowym bandytyzmem, obradowały obie izby parlamentu, MSW, związek futbolowy i zarząd ligi.

Powołano nawet komitet etyczny z watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Tarcisio Bertone, prywatnie entuzjastą piłki i Juventusu. Rezultaty są mniej niż mizerne. Wygląda na to, że Włochy nie są już w stanie stawić czoło problemowi.

Jedyną reakcją na drugą w tym roku śmierć, którą ma na sumieniu włoski futbol, było odwołanie meczów Serie B i C. Serie A nie grała, bo włoska reprezentacja walczyła o finał Euro 2008 w Glasgow. Poza tym w najbliższy weekend sześć z dziesięciu spotkań ekstraklasy odbędzie się bez udziału zorganizowanych grup kibiców gości. Podobnie będzie w przypadku dziewięciu meczów niższych szczebli rozgrywek.

Od marca przyszłego roku na stadionach o pojemności powyżej 6 tys. widzów porządku będą pilnować wyłącznie specjalnie do tego przeszkoleni przez klub stewardzi – jak w Anglii.

Z buńczucznych zapowiedzi wyeliminowania raz na zawsze chuliganów z włoskiego futbolu nic więc nie wyszło. Jedynym z 22 prezesów zawodowych klubów Serie A i B, który postanowił zrobić w tej sprawie coś konkretnego, był Ivan Ruggieri, właściciel Atalanty.

Reklama
Reklama

W feralną niedzielę podczas meczu z Milanem ultrasi na łuku rozbili pleksiglas dzielący ich od boiska i wymusili przerwanie spotkania już w siódmej minucie. W odpowiedzi Ruggieri zwróci im pieniądze za karnety, a w ich miejsce będzie za darmo wpuszczał nieletnią młodzież.

Piłkarze i trener Luigi Del Neri, solidaryzując się z własnym prezesem, napisali list otwarty do ultrasów, wyjaśniając, że nie chcą ich już widzieć ani na stadionie, ani na treningach. Pozostałych 21 prezesów ograniczyło się do wyrażenia solidarności i podziwu dla odwagi kolegi. Kilku pozwoliło sobie na cyniczną uwagę, że Ruggieri chciał zabłysnąć w mediach, bo wyłącznie uprzedził pewną decyzję komisji dyscyplinarnej o zamknięciu stadionu w Bergamo na cztery spusty.

Prezesi pytani przez media, dlaczego nie biorą przykładu z Ruggieriego, jak jeden mąż odpowiadali, że oni takich kłopotów z ultrasami nie mają. Te słowa wywołały zdumienie w Rzymie, Neapolu i Turynie, gdzie doszło w tym roku do karygodnych ekscesów kibiców.

Widać wyraźnie, że ultrasi wojnę z prezesami wygrali wszędzie poza Bergamo. Jeden z właścicieli włoskiego futbolu, odwrócony tyłem do kamery, głosem zniekształconym przez specjalny filtr tłumaczył, dlaczego się poddał. Uważa, że jego ultrasi na wieść o wyrzuceniu ich ze stadionu zrobiliby w mieście rozróbę, jakiej nie było od zakończenia wojny. Poza tym obawia się o siebie, żonę i dzieci. Co więcej, w prywatnej rozmowie prefekt policji prosił go o niepodejmowanie drastycznych kroków, bo woli mieć w niedzielę chuliganów w jednym miejscu, niż toczyć bitwę w całym mieście.

Gigi Riva, kiedyś as włoskiego futbolu, obecnie jeden ze sportowych dyrektorów reprezentacji, nie kryje rozczarowania, że ultrasi wygrali również z przytłaczającą większością normalnych kibiców, o interesy których nikt nie chce zadbać. Zdaniem Rivy po tragedii pod Arezzo należało przyznać tytuł na podstawie aktualnej tabeli i zakończyć rozgrywki, a wznowić je w przyszłym sezonie, gdy problem ultrasów będzie definitywnie rozwiązany.

Sami ultrasi triumfują. Wypisują na murach: „Pomścimy cię, Gabriele”. Sandri stał się dla nich męczennikiem, choć nigdy do ultrasów nie należał. Ale z rekonstrukcji przebiegu wypadków na parkingu, gdzie zginął, wynika, że działał jak ultras.

Reklama
Reklama

On i jego koledzy, wjeżdżając na parking, zauważyli, że z innego samochodu wysiadają i idą do restauracji Autogrill kibice Juventusu. Poczekali więc na nich, organizując zasadzkę. W kieszeniach Sandriego policja znalazła kamienie. Mario Sconcerti, komentator „Corriere della Sera”, wyciąga z tego wniosek, że subkultura ultrasów triumfuje, skoro uległ jej rzekomo kryształowy chłopak z bardzo dobrego i bogatego domu, jeden z najlepszych didżejów Rzymu.

Włosi są załamani i obawiają się, że w sobotę pierwszy gwizdek sędziego będzie sygnałem do kolejnej futbolowej awantury. Podczas sobotniego meczu Szkocja – Włochy w Glasgow zarówno Marco Tardelli, jak i Fabio Capello, komentujący spotkanie, ze wzruszeniem opowiadali, że szkoccy kibice przed meczem zapraszali Włochów na piwo. Potem, gdy kamera przejechała się po trybunach, Capello powiedział: „Patrz, Italio, i ucz się”. Następnie podkreślił, że są kraje, gdzie ludzie przychodzą na mecze z rodzinami, nikt nie oddziela sektora gości ani boiska od trybun, nie ma policji, a porządku pilnują uśmiechnięci stewardzi.

Telewizja Rai miała swojego człowieka na trybunach we włoskim szaliku wśród morza Szkotów. W przerwie Tardelli spytał, czy Szkoci go zaczepiali, kiedy Włosi strzelili pierwszą bramkę. „Owszem, nawet kilku. Żeby mi uścisnąć rękę”. I wtedy na dłuższą chwilę zaległa wymowna cisza, bo takich gestów we Włoszech nawet sam Tardelli, mistrz świata z 1982 r., nigdy nie widział. Capello tylko bezradnie jęknął: „A u nas?”.Sądząc po reakcjach mediów, mecz w Glasgow był dla Włochów nie tyle okazją do radości z awansu do finałów ME 2008, ile jednym wielkim wyrzutem sumienia.

W ostatnich dniach przez Włochy przetoczyła się medialna kampania przeciw wywołującym awantury ultrasom. Nad tym, jak walczyć z futbolowym bandytyzmem, obradowały obie izby parlamentu, MSW, związek futbolowy i zarząd ligi.

Powołano nawet komitet etyczny z watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Tarcisio Bertone, prywatnie entuzjastą piłki i Juventusu. Rezultaty są mniej niż mizerne. Wygląda na to, że Włochy nie są już w stanie stawić czoło problemowi.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Sześć goli Barcelony, Szczęsny ratował ją już w 18. sekundzie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Piłka nożna
Prezydent USA grozi palcem. Dlaczego Donald Trump chce odebrać mundial Bostonowi?
Piłka nożna
Europa ma pierwszego uczestnika mundialu 2026. Anglicy straszą rywali
Piłka nożna
Z kim Polska może zagrać w barażach o mundial 2026? Scenariusze walki o awans
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Republika Zielonego Przylądka zadebiutuje na mundialu. Rekiny płyną do Ameryki
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama