W dyskusji na temat „Posadzi Ronaldinho na ławce, czy nie posadzi” zabrały głos już chyba wszystkie autorytety w Katalonii i większość w Hiszpanii. Każda szanująca się hiszpańska gazeta sportowa miała na swojej stronie internetowej ankietę na ten temat albo odsyłała do dyskusji na forum.
Na początku sezonu trener Frank Rijkaard pozwalał Ronaldinho przynajmniej zaczynać mecz w pierwszym składzie. Potem, jeśli wiedział, że nie da mu szansy gry, po prostu nie włączał go do kadry meczowej. Ostatnio i to się zmieniło. Tydzień temu w Walencji najlepszy do niedawna piłkarz świata przesiedział na ławce cały mecz. Mógł nawet nie wkładać stroju, nikt by nie zauważył - Rijkaard ani razu nie kazał mu się rozgrzewać, choć jeszcze przed przerwą stracił z powodu kontuzji Messiego.
Skoro wówczas trener wolał wpuścić na boisko młodych Giovaniego i Bojana Krkicia, to i w niedzielę, gdy na Camp Nou przyjedzie Real, powinno być podobnie. To Giovani jest faworytem do zajęcia miejsca Messiego w składzie. Argentyńczyk, najlepszy i najskuteczniejszy piłkarz Primera Division w tym sezonie, do gry wróci dopiero w przyszłym roku.
Na Camp Nou Ronaldinho rezerwowym nie był jeszcze ani razu. W marcu, gdy Barcelona i Real spotykały się tutaj po raz ostatni, to było jeszcze niewyobrażalne, ale dziewięć miesięcy to w piłce dużo czasu. Wiele rzeczy było wtedy nie do pomyślenia: piłkarze Barcelony mimo potknięć ciągle grali w blasku najlepszej drużyny świata, a madrycki klub nadal wydawał się zajęty rozwiązywaniem problemów, które sam stwarzał, do czego przyzwyczaił w ostatnich sezonach.
Nawet gdy Real na Camp Nou pokazał klasę, trzy razy obejmując prowadzenie i ostatecznie remisując po trzech wyrównujących bramkach Messiego, mało kto przypuszczał, że za kilkanaście tygodni po najbardziej zaciętym od lat finiszu sezonu dogoni i wyprzedzi Barcelonę, zdobywając pierwsze trofeum od 2003 roku.