Afrykańska fantazja,europejskie rygory

Turniej w Ghanie nie ma faworytów. Historia mistrzostw zaczęła się pół wieku temu, ale dopiero teraz świat traktuje je jako zawody ważniejsze od mistrzostw Ameryki Południowej.

Aktualizacja: 23.01.2008 06:56 Publikacja: 22.01.2008 19:46

Afrykańska fantazja,europejskie rygory

Foto: Reuters

Ghana, Wybrzeże Kości Słoniowej, Angola, Tunezja i Senegal brały udział w ostatnich mistrzostwach świata. Nigeria czy Kamerun robiły furorę we wcześniejszych. Skończyły się czasy, w których afrykańscy piłkarze stanowili jedynie egzotyczną ciekawostkę wielkich turniejów, imponowali sprawnością, szybkością i skocznością, ale kompletny brak zrozumienia zasad taktyki powodował, że z Europą przegrywali.

Afryka przebudziła się mniej więcej przed ćwierć wiekiem i od tamtej pory każda drużyna, która staje przeciw afrykańskiej reprezentacji na mistrzostwach świata, może mówić o pechu. Coraz rzadziej słychać też o magii towarzyszącej występom afrykańskich piłkarzy. Z drużynami na turnieje przestali jeździć szamani, do piłkarskich butów nie wsypuje się już popiołu po spalonym kurczaku, a getrów nie nasącza się krwią z owieczki należącej do wrogiego plemienia.

Zabobony zastąpiła wiedza przekazywana przez zagranicznych trenerów i doświadczenie wyniesione z gry w europejskich klubach. Pozostały tylko ludowe kolorowe stroje lub pokryte barwami wojennymi nagie torsy kibiców i kapele, złożone przede wszystkim z instrumentów perkusyjnych, wybijających rytm od pierwszej do 90 minuty z towarzyszeniem sekcji instrumentów dętych.

Niezależnie od wszystkich zmian i zasad wpajanych piłkarzom przez europejskich i południowoamerykańskich trenerów jednego można być pewnym – emocji do końca. Świadomość taktyczna jest coraz wyższa, ale mimo to ostatnie minuty meczów pełne są najciekawszych zdarzeń. Europejski piłkarz kalkuluje, a afrykański nie. I nie patrzy na zegar.

Spośród ponad 260 zawodników biorących udział w tegorocznych mistrzostwach większość jest zatrudniona przez kluby europejskie. Aż 57 piłkarzy pojechało do Ghany z drużyn francuskich. Z 20 klubów Premiership tylko cztery (Aston Villa, Manchester City, Derby i Fulham) nie oddały na afrykańskie mistrzostwa żadnego swojego gracza. Wszystkie ważniejsze ligi europejskie mają na turnieju w Ghanie swoich przedstawicieli.

Z tych powodów afrykańskie mistrzostwa nie są już takim terenem łowieckim dla zagranicznych menedżerów jak jeszcze kilkanaście lat temu.Wiele klubów prowadzi w Afryce swoje szkółki i nim ich najzdolniejsi wychowankowie trafią do reprezentacji, są dobrze znani, a niejednokrotnie mieszkają już w Europie.

Terenem penetracji Francuzów są ich dawne kolonie, Portugalczycy zaczęli import Afrykanów z Mozambiku i Angoli, jeden z klubów w RPA nie przypadkowo nosi nazwę Ajax i nie ma się co dziwić, że kilka lat temu jego najzdolniejszy wychowanek Benny McCarthy trafił stamtąd do Ajaksu Amsterdam.

Mistrzostwa odbywają się od roku 1957 co dwa lata. Dla gospodarzy stanowią okazję do zaprezentowania swojego kraju. Z tej okazji przebudowuje się stadiony i stawia nowe hotele. W ceremoniach otwarcia biorą zawsze udział prezydenci kraju gospodarza mający okazję do podkreślenia swojej pozycji. Ubrani są w markowe garnitury, stroje ludowe lub mundury wojskowe z kilogramem medali. Obecność prezydenta FIFA dodaje im blasku.

W roku 1996, kiedy turniej rozgrywano w RPA, przed meczem finałowym RPA – Tunezja na boisko wjechała kawalkada kilkumetrowych limuzyn, z których wysiadali kolejno: prezydent Nelson Mandela, wiceprezydent Frederik de Klerk i król Zulusów. W tym czasie nad stadionem o nazwie First National Bank przelatywał kilkakrotnie nisko Jumbo Jet.

Działo się to tuż po zniesieniu apartheidu, przejęciu władzy przez Mandelę i stworzyło okazję do zamanifestowania jedności narodowej. Tym bardziej że w zwycięskiej południowoafrykańskiej reprezentacji grali Murzyni, ale kapitanem był biały Neil Tovey, a wszyscy razem tworzyli jedną rodzinę.

Dziś turniej o Puchar Afryki różni się od mistrzostw Europy tylko miejscem rozgrywania i tym, że biegający po boisku milionerzy nie są biali.

- Ghana: Michael Essien (Chelsea), Stephen Appiah (Fenerbahce), Asamoah Gyan (Udinese), Sulley Ali Muntari (Portsmouth). Trener: Claude Le Roy (Francja)

- Maroko: Marouane Chamakh (Bordeaux), Tarik Sektioui (FC Porto). Trener: Henri Michel (Francja)

- Nigeria: Nwankwo Kanu i John Utaka (Portsmouth), John Obi Mikel (Chelsea), Obafemi Martins (Newcastle). Trener: Berti Vogts (Niemcy)

- Wybrzeże Kości Słoniowej: Didier Drogba i Salomon Kalou (Chelsea), Kolo Toure i Emmanuel Eboue (Arsenal), Abdelkader Keita (Lyon), Arouna Kone (Sevilla), Aruna Dindane (Lens). Trener: Gerrard Gili (Francja)

- Mali: Frederic Kanoute (Sevilla), Mohamed Sissoko (Liverpool), Mamadou Diarra (Real Madryt). Trener: JeanFrancois Jodar (Francja)

- Egipt: Mohamed Zidan (Hamburger SV), Ahmed Hassan (Anderlecht). Trener: Hassan Shehata (Egipt)

- Kamerun: Samuel Eto'o (Barcelona), Carlos Kameni (Espanyol), Rigobert Song (Galatasaray), Geremi (Newcastle). Trener: Otto Pfister (Niemcy)

- RPA: Steven Pienaar (Everton), Aaron Mokoena (Blackburn). Trener: Carlos Alberto Parreira (Brazylia)

- Tunezja: Francileudo dos Santos (Toulouse). Trener: Roger Lemerre (Francja)

- Senegal: El Hadji Diouf (Bolton), Henri Camara (West Ham), Mamadou Niang (Marsylia), Ibrahim Sonko (Reading). Trener: Henryk Kasperczak (Polska)

Ghana, Wybrzeże Kości Słoniowej, Angola, Tunezja i Senegal brały udział w ostatnich mistrzostwach świata. Nigeria czy Kamerun robiły furorę we wcześniejszych. Skończyły się czasy, w których afrykańscy piłkarze stanowili jedynie egzotyczną ciekawostkę wielkich turniejów, imponowali sprawnością, szybkością i skocznością, ale kompletny brak zrozumienia zasad taktyki powodował, że z Europą przegrywali.

Afryka przebudziła się mniej więcej przed ćwierć wiekiem i od tamtej pory każda drużyna, która staje przeciw afrykańskiej reprezentacji na mistrzostwach świata, może mówić o pechu. Coraz rzadziej słychać też o magii towarzyszącej występom afrykańskich piłkarzy. Z drużynami na turnieje przestali jeździć szamani, do piłkarskich butów nie wsypuje się już popiołu po spalonym kurczaku, a getrów nie nasącza się krwią z owieczki należącej do wrogiego plemienia.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?