Holenderski trener wyleciał na Cypr z zawodnikami z polskich klubów i to oni wystąpią w sobotnim spotkaniu z Finlandią. Z reprezentacją tego kraju Polacy grali w grupie eliminacyjnej do Euro i chociaż na finiszu rozgrywek nasi byli górą, to warto przypomnieć, że w bezpośrednich meczach lepsi się okazali Finowie: pierwszy wygrali 3:1, drugi zremisowali 0:0. Trudno jednak się spodziewać, że na boisku w Pafos polscy piłkarze dążyć będą do srogiego rewanżu za tamte eliminacyjne potknięcia i dadzą z siebie wszystko, żeby odegrać się na Finach.
Nie ten czas, nie te okoliczności i nie to miejsce, zresztą rywale zapowiedzieli, że stawią się na Cyprze w drugorzędnym składzie — z graczami, którzy dopiero walczą o miejsce w pierwszej narodowej jedenastce. Tak naprawdę będzie to więc mecz drugich reprezentacji.
Co innego z Czechami. Z nimi Polska zmierzy się w środę, kiedy Beenhakker mieć będzie już pod ręką grupę naszych asów z lig zagranicznych. Dołączą oni do kilku tych „krajowców”, których trener zatrzyma po meczu z Finlandią. Tak zestawiona drużyna bardziej przypominać będzie reprezentacyjny garnitur, w związku z czym spotkanie z Czechami w Larnace nabiera nieco większego znaczenia niż to pierwsze cypryjskie.
Czesi to zespół z najwyższej europejskiej półki, nawet bez grającego w londyńskim Arsenalu Tomasa Rosicky’ego, który kilka dni temu zawiadomił, że jest kontuzjowany i na Cypr się nie wybiera. Na szczęście ci, co się pojawią, są wystarczająco dobrzy, żeby zmusić rywali do poważnego potraktowania towarzyskiego meczu. Liczy na to z pewnością Leo Beenhakker i liczą polscy kibice. Tym bardziej że z Czechami przyjdzie nam niedługo grać całkiem serio: o punkty w eliminacjach do mistrzostw świata 2010. Przyda się ta przygrywka obu stronom.
TVP 1: sobota, godz. 16.55 – Polska – Finlandia; Êroda, godz. 20.25 – Polska – Czechy