Czekamy na nią przez całą zimę i się nie zawodzimy. Od kiedy UEFA zlikwidowała drugą rundę grupową i zastąpiła ją systemem pucharowym, ani razu nie było nudno. Przez ostatnie trzy sezony to właśnie w 1/8 finału Ligi Mistrzów odpadał obrońca tytułu - kolejno: Porto, Liverpool i rok temu Barcelona.
To w tej rundzie Chelsea i Barcelona toczyły swoje słynne boje, po których sędzia Anders Frisk musiał skończyć karierę, Jose Mourinho okopał się na pozycji najbardziej znienawidzonego trenera na świecie, a Samuel Eto’o o mało nie pobił ochroniarzy na Stamford Bridge. To w pierwszych meczach nowego roku FC Porto eliminowało Manchester United bramką strzeloną w ostatniej minucie rewanżu, a piłkarze Interu po niespodziewanej porażce w starciach z Valencią okładali się z rywalami pięściami aż do wejścia do szatni.
Arsene Wenger z Arsenalu może powtarzać bez końca, że pucharowe rozgrywki są przeżytkiem, że przyszłość to ponadnarodowa europejska superliga, ale wiosenne emocje w Lidze Mistrzów są skuteczną szczepionką przeciw takim pomysłom. Na 1/8 finału czeka się w LM najdłużej i to wyostrza smak. Od losowania do pierwszych meczów mijają zwykle trzy miesiące. Trenerzy mają aż nadto czasu na przygotowanie się, ale bywa że wszystkie plany i tak zawodzą, bo rywal jest już inną drużyną niż jesienią.
W tym we wtorek nadzieja Romy. Gdyby grała z Realem jesienią, pewnie nikt nie dawałby jej szans. We wtorek jest nieco inaczej, bo Real ostatnio oduczył się zdobywania punktów na wyjeździe. W lidze przegrał na obcym stadionie dwa razy z rzędu, ostatnio ze słabiutkim Betisem Sewilla i do Rzymu wybierał się w bardzo złych nastrojach. Tyle pocieszenia dla Romy, bo ona swoich problemów ma aż nadto. Zwłaszcza z fatalną ostatnio formą Francesco Tottiego.
Teoretycznie z szesnastu drużyn, które przetrwały w Lidze Mistrzów do wiosny, w najłatwiejszej sytuacji jest Inter. Jego trener Robert Mancini nie musi się głowić, jak pogodzić walkę o mistrzostwo kraju z LM, bo w Serie A ma już taką przewagę, że tytuł jest prawie pewny. Ale takie rachuby są bardzo zawodne. Rok temu Inter zaczynał 1/8 finału będąc w niemal identycznej sytuacji, i skończyło się wstydem w Walencji.