Koniec sielanki: Polska – USA 0:3

Na dwa miesiące przed Euro zespół Leo Beenhakkera zagrał fatalnie. Ta porażka kończy okres euforii po wygranych eliminacjach i sukcesach w meczach towarzyskich

Aktualizacja: 27.03.2008 02:55 Publikacja: 26.03.2008 20:30

Oguchi strzela drug? bramkę dla USA

Oguchi strzela drug? bramkę dla USA

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Mecz miał być czymś w rodzaju próby generalnej przed spotkaniem z Niemcami, pierwszym w mistrzostwach Europy. Próba wypadła fatalnie, bo albo piłkarze nie przejęli się rolą, albo nie byli w stanie przeciwstawić się bardzo dobrze przygotowanym Amerykanom.

Trudno nawet użyć wyświechtanego zwrotu, jakim często posługują się przegrani trenerzy, że „szybko stracona bramka ustawiła grę”. Faktem jest, że straciliśmy gola już w 12. minucie, ale to był tylko pierwszy z serii fatalnych błędów, jakie popełniali nasi piłkarze.

Bramka padła po faulu Marcina Wasilewskiego z boku boiska. Dośrodkowywał Landon Donovan, a Carlos Bocanegra wyprzedził naszych środkowych obrońców , którzy nie wiedzieli, kto ma Amerykanina pilnować. Po dobrym strzale głową w dolny róg bramki Artur Boruc nie miał szans na obronę.

Strata gola niczego nie zmieniła. Polacy nawet nie sprawiali wrażenia przejętych sytuacją. Przez całą pierwszą połowę grali tak, jakby im nie zależało ani na wyniku, ani na miejscu w kadrze na mistrzostwa Europy. Paweł Brożek (Wisła Kraków), dla którego był to prawdopodobnie mecz ostatniej szansy, nawet na swoim boisku nie potrafił przekonać Beenhakkera, że jest pożytecznym graczem. W pierwszej połowie nie było go widać, a w drugiej już go trener nie wpuścił na boisko.

Ale Brożek nie jest jedynym winowajcą. Trudno kogokolwiek wyróżnić, bo wszyscy zagrali słabo. Polacy byli wolniejsi, nie walczyli tak jak Amerykanie. Nawet kiedy odbierali rywalom piłkę, robili to w rejonach swojego pola karnego, skąd mieli do przeciwnej bramki około 80 metrów, a przeprowadzali ofensywne akcje wolno i schematycznie. Amerykanie atakowali już w środkowych rejonach boiska, nie pozwalali Polakom rozegrać akcji, nasi zawodnicy łatwo tracili piłkę, narażając się na kontry.

Pierwszy strzał na bramkę (zresztą niecelny) oddał Jacek Krzynówek, dopiero w 23. minucie. Brożek grał słabo, ale nie dostał ani jednego podania. Podobnie Łukasz Piszczek. Maciej Żurawski był jednym z najsłabszych zawodników na boisku. Nawet on, kapitan drużyny, nie próbował zmobilizować kolegów.

Wczoraj nie było nikogo, kto mógłby to zrobić. Także kiedy Jacek Krzynówek strzelał po raz drugi (już lepiej), a po uderzeniu Dariusza Dudki bramkarz z trudem odbił piłkę, nie czuć było, że są to oznaki zmian na lepsze. Wystarczyła chwila nieuwagi przy rzucie wolnym wykonywanym przez Donovana, zagapienie się Wasilewskiego i efektem tego był drugi gol. Zdobył go głową Oguchi Onyewu.

Niewiele brakowało, a Polacy przed przerwą straciliby jeszcze jednego gola. Boruc miał kłopot z wykopnięciem piłki źle podanej przez Jacka Bąka, a nasi obrońcy patrzyli, jak wyprzedza ich Eddie Johnson, którego strzał na szczęście zablokował Wasilewski.

Druga połowa zaczęła się od sytuacji, jaka nie powinna się zdarzyć przyzwoitej drużynie. Po dalekim podaniu Donovan miał przed sobą na środku boiska tylko Piotra Bronowickiego. Polak usiłował go złapać za rękę, ale był zbyt wolny. Donovan wyrwał mu się, wyprzedził o dobry metr i biegł w kierunku bramki, mając przed sobą tylko Boruca. Mieliśmy szczęście, że posłał piłkę tuż obok słupka.

Beenhakker dokonał kilku zmian od razu po przerwie. Drugą połowę jego drużyna zagrała w ustawieniu: Boruc – Wasilewski, Bąk, Dudka, Bronowicki – Łobodziński, Radomski (Goliński), Lewandowski, Smolarek – Garguła, Matusiak.

Ale było niewiele lepiej, głównie dzięki indywidualnym akcjom Radosława Matusiaka. Gra całej drużyny nadal się nie kleiła. Trzeci gol padł po faulu Bąka przed polem karnym. Polacy nawet muru nie potrafili ustawić. Josh Wolff dobrze przymierzył i Boruc znowu był bezradny. Po chwili miał szczęście, że strzał głową Jaya Demerita był minimalnie niecelny. Polacy takich sytuacji nie wypracowali. Wszyscy zagrali poniżej oczekiwań i – miejmy nadzieję – możliwości.

Polska – USA 0:3 (0:2)

Bramki: C. Bocanegra (12), O. Onyewu (35), J. Wolff (73). Żółta kartka: M. Wasilewski (Polska). Sędziował A. Hermansen (Dania). Widzów 20 tys..Polska: Boruc – Wasilewski, Bąk, Radomski (64, Goliński), Bronowicki – Piszczek (46, Łobodziński), Dudka, Lewandowski, Krzynówek (46, Smolarek) – Żurawski (46, Garguła), Brożek (46, Matusiak)USA: Howard – Cherundolo (73, Spector), Onyewu (63, Demerit), Bocanegra, Pearce (85, Feilhaber) – Dempsey, Bradley, Clark, Donovan (64, Lewis) – Johnson, Ching (63, Wolff)

Bob Bradley - Trener USA

Zagraliśmy tak, jak powinno się grać przeciw solidnej, europejskiej drużynie – rozsądnie i uważnie. Czy długo ćwiczymy stałe fragmenty gry? Przed tym meczem praktycznie nie mieliśmy na to czasu, ale wiemy, jak ważny to element współczesnego futbolu, i zawsze staramy się mu poświęcać sporo uwagi. Oprócz tego, że zdobyliśmy trzy gole po stałych fragmentach gry, wypracowaliśmy sobie kilka innych okazji, ale trochę zabrakło nam szczęścia.

Radosław Matusiak - napastnik

Pierwsza połowa była fatalna, jednak uważam, że po przerwie graliśmy zdecydowanie lepiej. Udało nam się przeprowadzić kilka składnych akcji. Dobrze, że do mistrzostw pozostało dużo czasu, bo mamy nad czym pracować.

Maciej Żurawski - napastnik

Zagraliśmy niefrasobliwie, ciągle traciliśmy piłkę. Jedyną pozytywną rzeczą jest to, że porażka z Amerykanami sprowadziła nas na ziemię. Nie możemy w jednym spotkaniu tracić trzech goli po rzutach wolnych i rożnych. Wiele razy zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie, to nie może się powtórzyć.

Mariusz Lewandowski - pomocnik

To był zimny prysznic. Po serii zwycięstw trafiliśmy na przeciwnika, który obnażył nasze słabe strony. Jeśli chcemy coś osiągnąć na mistrzostwach Europy, nie możemy pozwolić sobie na tyle błędów. Rywale wykorzystali nasze złe ustawienie przy rzucie wolnym i rożnym. Nam po żadnym stałym fragmencie gry nie udało się zagrozić bramce rywala.

—not. koło

Piłka nożna
Z Neapolu do Paryża. Chwicza Kwaracchelia bohaterem największego zimowego transferu
Piłka nożna
Juergen Klopp, "Doktor Futbol"
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: PZPN gra bez piłki. Czy Cezary Kulesza przez stadion przegra wybory?
Piłka nożna
Puchar Króla. Łatwy awans Barcelony, Robert Lewandowski odpoczywał
Piłka nożna
Chorzów czy Warszawa. Nadal nie wiadomo, który stadion będzie domem kadry
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego