Od kilku tygodni potentaci odwołują letnie tournée po Azji, a organizatorzy turnieju International Champions Cup, nazywanego już wakacyjną Ligą Mistrzów, postanowili nie czekać na rozwój wydarzeń i zdecydowali, że w tym roku żaden mecz na tym kontynencie latem się nie odbędzie.
Rozgrywane w Azji sparingi stały się już żelaznym punktem przygotowań do sezonu, przynoszącym klubom wymierne zyski i nowych kibiców na ogromnym rynku. Ale obawy przed koronawirusem okazały się silniejsze niż zobowiązania sponsorskie i marketingowe.
Sytuacja w Europie i na Bliskim Wschodzie pogorszyła się jednak na tyle, że kluby chińskiej Superligi, przebywające tu na zgrupowaniach, pakują walizki i uciekają do ojczyzny.
Tak zrobili w ostatnich dniach m.in. piłkarze Wuhan Zall, którzy utknęli w Andaluzji. – Im szybciej stąd wyjedziemy, tym lepiej – opowiadał trener drużyny Jose Gonzalez.
Doszło do tego, że w prowincji Hubei, która stała się epicentrum pandemii, jest dziś bezpieczniej niż w Hiszpanii, gdzie zarażony został m.in. największy gwiazdor reprezentacji Chin Wu Lei. Kwarantannę napastnik Espanyolu Barcelona odbywa w domu.