Wisła puka do bram nieba

Dziś mecz z Beitarem Jerozolima. Opowieści o wielkiej klasie rywala to asekuracja. Faworytem jest Wisła Kraków

Publikacja: 30.07.2008 05:26

Wisła Kraków

Wisła Kraków

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Mistrz Polski do Ligi Mistrzów nie potrafi awansować od 12 lat. Wisła próbować będzie po raz piąty. Dwa razy źle trafiała już w losowaniu, bo trudno było się spodziewać, że wyeliminuje Real Madryt czy Barcelonę, dwa razy nie zdołała pokonać mniej groźnych rywali – Anderlechtu Bruksela, a zwłaszcza Panathinaikosu Ateny.

Piłkarze prowadzeni w 2005 roku przez Jerzego Engela do 87. minuty rewanżu z Grekami byli w Lidze Mistrzów, odpadli jednak po dogrywce. Maciej Skorża budowę drużyny na miarę najbardziej elitarnych i najlepiej opłacanych rozgrywek rozpoczął już zimą, kiedy Wisła miała taką przewagę nad rywalami w ekstraklasie, że jej zaprzepaszczenie było niemożliwe. Najgorsze jednak, że także zimą swe starania musiał zakończyć.

Bogusław Cupiał, od lat wydający miliony złotych na funkcjonowanie klubu, tym razem wstrzymał inwestowanie w budowę na poziomie parteru. Efekt? Skorża ma 11 piłkarzy, kontuzja któregoś z nich może oznaczać poważne kłopoty.

Wisła jednak wciąż jest silna. Wydaje się nadal poza konkurencją w Polsce, a jednak po wylosowaniu w drugiej rundzie kwalifikacyjnej Beitaru wątpić w sukces zaczęli i piłkarze, i trener. Kapitan drużyny Arkadiusz Głowacki stwierdził, że sukcesem będzie faza grupowa, ale Pucharu UEFA, Skorża – zapowiadający transfery w przerwie letniej, kiedy się ich nie doczekał – zaniemówił. Stwierdził, że jego drużyna jest gotowa na sukces, nie precyzując już jednak, co to dla niego znaczy.

Latem Kraków opuściło trzech kadrowiczów Leo Beenhakkera. Całą trójkę bardziej można nazwać właśnie piłkarzami selekcjonera niż Skorży. Adam Kokoszka, który w Wiśle znaczył dużo mniej niż w reprezentacji Polski, przeniósł się do drugoligowego włoskiego Empoli. Dariusz Dudka odkryty dla wielkiej piłki jako defensywny pomocnik przez Beenhakkera i jemu głównie wdzięczny, został piłkarzem Auxerre. Radosław Matusiak, który nikogo do siebie nie przekonał, wrócił walczyć o miejsce w składzie Heerenveen.

W Jerozolimie przyjazd Polaków na dzień przed meczem uznano za lekceważenie Beitaru

Beitar jest tylko pierwszą przeszkodą na drodze do prawdziwej Ligi Mistrzów. W kolejnej fazie Wisła może trafić na Liverpool, Arsenal, Barcelonę, Schalke, Fiorentinę, Juventus, Olimpique Marsylia, Olympiakos Pireus, Spartaka Moskwa czy – przy odrobinie szczęścia – na drużyny, które w ostatnich dwóch latach dla polskich klubów i tak okazywały się zbyt silne, czyli Steauę Bukareszt i Szachtar Donieck.

Wtedy trudno będzie na pewno, dzisiaj w Jerozolimie niekoniecznie. Straszenie Beitarem, jakie od kilku tygodni odbywa się w Krakowie, to asekuracja. Beitar rzeczywiście ma dwukrotnie większy budżet, ale poza tym – atutów niewiele.

Arkadij Gajdamak to nie Roman Abramowicz. Pieniędzy może mieć dużo, ale klubu na Wyspach mieć już nie może, bo zostałby zatrzymany przez Interpol. A do Izraela tych najlepszych na pewno nie sprowadzi. Ci, którzy zachwycają się składem Beitaru, zapominają, że Urugwajczyk Sebastien Abreu ma już 32 lata i najlepsze lata za sobą, a Boateng ma na imię Derek, a nie George. George jest Holendrem, w Premiership rozegrał ponad 250 spotkań, Derek pochodzi z Ghany, a ostatnie cztery sezony grał w AIK Sztokholm – rok nawet w drugiej lidze. Reszta to lokalne gwiazdy. Powrót Baraka Itzhakiego z belgijskiego Genku traktowany jest jako wielkie wydarzenie, jednak kibicom spoza Izraela jego nazwisko mówi niewiele.

Wisła do Jerozolimy poleciała wczoraj rano. Wcześniej mecze Beitaru obserwowali asystenci Skorży. Niemal w każdym dochodziło do bójki, piłkarze Icchaka Szuma, którzy od Gajdamaka dostali rozkaz awansu do Ligi Mistrzów, nie wytrzymują ciśnienia i grają bardzo brutalnie.

Szum zna język polski, w dzieciństwie przez kilka lat mieszkał z rodziną we Wrocławiu. Dowiedział się między innymi, że Wojciech Łobodziński leczy kontuzję i chociaż przyleciał do Izraela – nie wiadomo, czy zagra. Wie też, że liga polska jeszcze nie wystartowała i Skorża nie mógł przetestować taktyki na spotkanie z drużyną z Jerozolimy.

Wczoraj już w Izraelu Skorża mówił o tym, że każda bramka strzelona przez jego drużynę na wyjeździe będzie milowym krokiem do awansu do kolejnej rundy. Miejscowi kibice dziwili się, że Wisła zlekceważyła Beitar, przyjeżdżając zaledwie dzień przed meczem.

Transmisja w TVP 2 o 20. Rewanż 6 sierpnia w Krakowie.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.kolodziejczyk@rp.pl

Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Piłka nożna
Ranking UEFA. Legia i Jagiellonia nie wygrały, ale Polska wciąż zyskuje
Piłka nożna
Liga Konferencji. Wielkie nerwy Legii i Jagiellonii. Czy spotkają się w 1/8 finału?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia i Jagiellonia walczą o awans do fazy pucharowej
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10