Mikołajewski, nauczyciel wuefu z Ciechanowa, stał się Markiem M. 19 grudnia 2007 roku. Zatrzymano go w związku z aferą korupcyjną (wśród sędziów z Mazowsza krążył tego dnia esemes o treści: „Mają Mikołaja”, który nie wszyscy od razu zrozumieli – Boże Narodzenie było blisko). Postawiono mu zarzuty. Od tego czasu aż do sobotniego meczu Polonia Bytom – GKS Bełchatów nie prowadził żadnego spotkania w ekstraklasie.

Dlaczego Mikołajewski znów może się pojawiać na boiskach? Tak zdecydował we wrześniu zarząd PZPN, zrównując sprawę Mikołajewskiego ze sprawą innego arbitra, Marcina Wróbla, zatrzymanego w aferze korupcyjnej 27 marca 2008 roku. Mikołajewski i Wróbel (wrócił na boiska ekstraklasy dwa tygodnie temu) są jedynymi sędziami, wobec których prokuratura po zatrzymaniu zrezygnowała z ustanowionych wcześniej środków zapobiegawczych, takich jak np. kaucja, zatrzymanie paszportu czy telefonu komórkowego. To pozwala podejrzewać, że stawiane im zarzuty miały wątłe podstawy.

Tyle że Marcin Wróbel walczył o oczyszczenie swojego imienia przez wiele tygodni i nie widząc innego sposobu na dowiedzenie niewinności, publicznie podpisał deklarację antykorupcyjną, zobowiązując się do zapłacenia 300 tysięcy euro kary, jeśli sąd kiedykolwiek skaże go za korupcję. Mikołajewski na podobny gest się nie zdobył. Napisał natomiast kilka miesięcy temu list do władz PZPN, w którym pytał, dlaczego został odsunięty od sędziowania, skoro nie przyznał się do żadnego ze stawianych mu zarzutów, uważa się za niewinnego i chce, żeby związek też go za takiego uważał. Potem, gdy swoją walkę zaczął Marcin Wróbel, poszedł jego drogą, ale bez podpisywania deklaracji.

Z Mikołajewskim był jeszcze jeden problem – to sędzia międzynarodowy, któremu FIFA wciąż przysyła zaproszenia do prowadzenia spotkań. PZPN po zatrzymaniu go delegował na takie mecze innego sędziego, tłumacząc, że Mikołajewski ma pewne problemy. Ale tak nie można robić w nieskończoność, i to był jeden z powodów zajęcia się przypadkiem tego sędziego razem ze sprawą Wróbla.

Najważniejszy test wiarygodności dopiero przed Mikołajewskim. Wkrótce sędziowie dostaną do podpisania deklaracje antykorupcyjne zabezpieczone wekslem. Kto tych dokumentów nie podpisze, nie będzie mógł prowadzić meczów. Deklaracje i weksle powinny być podpisane już kilka tygodni temu, ale nie są, bo sędziowie zorganizowali nieformalny bunt przeciw postawionym im warunkom. Nie podobała im się wysokość kary za napisanie nieprawdy w deklaracji – milion złotych – i sam pomysł weksla, bo ich zdaniem może on zbyt łatwo dostać się w niepowołane ręce albo zostać wykorzystany w złym celu. Negocjacje w tej sprawie przedłużyły się z powodu wprowadzenia do PZPN kuratora, ale porozumienie już jest. Kara nie będzie wynosiła milion, lecz 250 tysięcy złotych, a weksel będzie ważny tylko do 2011 roku i tzw. bez indosu, co zapobiega używaniu go do nieprawnych działań. Dokumenty mają trafić do sędziów w ciągu najbliższych dwóch tygodni.