Barcelona jest jedynym klubem, który w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów wygrał wszystkie trzy mecze. Katalończycy tym razem rozbili FC Basel 5:0. Już w 4. minucie Lionel Messi dał Barcelonie prowadzenie. Był to jego 50. gol zdobyty dla katalońskiego klubu, co jak na piłkarza 21-letniego jest niezwykłym osiągnięciem.
Ale w tym meczu jeszcze lepszy był 18-letni Bojan Krkic. Strzelił dwa gole, z jego podania bramkę zdobył Xavi. Po 48 minutach Barcelona prowadziła 5:0 i od tej pory bawiła się, marnując wiele innych okazji. Trener Josep Guardiola nie musiał nawet wystawiać wszystkich swoich najlepszych graczy. Thierry Henry wszedł dopiero w drugiej połowie, a Samuela Eto’o i Andresa Iniesty nie zobaczyliśmy w ogóle.
Mecz, który zapowiadał się jako najciekawszy, trochę rozczarował. Na Vicente Calderon Atletico zremisowało z Liverpoolem 1:1. Anglicy wystąpili bez kontuzjowanego najlepszego strzelca Fernando Torresa, ale w ogóle nie było tego widać. W pierwszej połowie mieli bardzo dużą przewagę, której efektem był gol Robbie Keane’a. Irlandczyk wykorzystał prostopadłe podanie Stevena Gerrarda, wbiegł między środkowych obrońców i strzałem po ziemi pokonał bramkarza. Kilka minut później Keane powinien strzelić drugą bramkę, ale chciał to zrobić efektownie, piętą, i nie trafił w piłkę.
Wydawało się, że w drugiej połowie niewiele się zmieni, ponieważ trener Atletico Javier Aguirre nie miał tak silnych rezerwowych jak Rafael Benitez. Z wyjątkiem jednego – 20-letniego Argentyńczyka Sergi Aguerro. Trener trzymał go na ławce, ponieważ we wtorek na treningu Aguero odniósł kontuzję. Teraz postanowił zaryzykować. Zmiana rzeczywiście bardzo ożywiła grę Hiszpanów. Liverpool nie miał już takiej przewagi jak wcześniej.
Wpłynęła na to także niezrozumiała decyzja Rafaela Beniteza, który zdjął z boiska dwóch podstawowych rozgrywających – najpierw Stevena Gerrarda, a na kwadrans przed końcem Xabi Alonso. Hiszpanie poczuli swoją siłę i na 7 minut przed końcem Simao Sabrosa po podaniu Forlana i błędzie obydwu stoperów wyrównał.