W Argentynie jest Bogiem. Miał zaledwie 16 lat, gdy zadebiutował w reprezentacji w meczu z Węgrami. Jest postacią rozpoznawalną na całym świecie, popularnością nie ustępuje gwiazdom muzyki czy filmu. Często wzbudza emocje, wywołuje kontrowersje, ale nikogo nie pozostawia obojętnym.
Mówisz Maradona, myślisz mundial w Meksyku. To był jego turniej, zdobył pięć bramek, tyle samo razy asystował. Do dziś wszyscy wspominają akcję, którą przeprowadził w ćwierćfinale z Anglią (2:1). Rajd do chwały rozpoczął jeszcze na własnej połowie boiska, minął pięciu rywali, oszukał Petera Shiltona i strzelił drugiego gola w tym spotkaniu. Uznanego za najwspanialszy w historii. O pierwszym lepiej byłoby zapomnieć. Zdobył go ręką. Jak później stwierdził była to „ręka Boga”. W 2005 roku przyznał, że zrobił to celowo.
Po zakończeniu sportowej kariery Maradona udzielał się m.in. w mediach. Przez trzy miesiące był gospodarzem programu telewizyjnego, wystąpił we włoskiej wersji „Tańca z Gwiazdami”. Teraz wraca, by przywrócić blask Argentynie.
[srodtytul]Urodzinowy prezent[/srodtytul]
Wiara w jego nieziemskie umiejętności nie zna granic. Pięć lat temu kibice w Rosario założyli organizację o nazwie „Kościół Maradony”, a rok 2003 ogłosili 43 D.D. (Despues de Diego), czyli 43. po narodzinach Diego.