Serb znalazł sobie niecodzienne hobby: wyciąga drużyny z piłkarskich peryferii. Nadaje im charakter, zawodników przekonuje, że mogą wygrywać nawet z silniejszymi, że nie muszą się bać nikogo, bo nie mają nic do stracenia. Dogaduje się z nimi bez problemów, włada biegle kilkoma językami.
Właśnie podjął się kolejnego wyzwania. Kilka tygodni temu został selekcjonerem Iraku, zespołu wprawdzie utytułowanego, ale poza swoim kontynentem nieznaczącego zbyt wiele. Na razie poprowadzi mistrzów Azji w czerwcowym turnieju o Puchar Konfederacji w RPA (zagrają w grupie z Hiszpanią, gospodarzami i Nową Zelandią), czyli próbie generalnej przed przyszłorocznym mundialem. Ale niewykluczone, że spędzi tu trochę więcej czasu. – Jeśli będą wyniki, przedłużymy umowę – zapowiada Najih Humoud, prezes irackiej federacji.
[srodtytul]Meksyk – drugi dom [/srodtytul]
Milutinović zastąpi Jorvana Vieirę. Jak pokazuje historia, łatwo mieć nie będzie. Brazylijczyk pracował z kadrą Iraku dwukrotnie. W 2007 roku zdobył z nim Puchar Azji, zwycięstwo w finale nad Arabią Saudyjską wywołało ogólnonarodową euforię w kraju pogrążonym wojną. Vieira zrezygnował, bo miał dość niestabilnej sytuacji w związku.
Spokoju nie znalazł również w klubie Sepahan. Z finalistą azjatyckiej Ligi Mistrzów podpisał półtoraroczny kontrakt, został wyrzucony już po sześciu miesiącach. Drugie podejście do reprezentacji nie było tak udane, Vieira trafił tu po przegranych eliminacjach mistrzostw świata 2010. Dwa remisy i dwie porażki wystarczyły do zwolnienia.