Depresja bramkarza

Reprezentant Niemiec Robert Enke nie żyje. Nikt poza rodziną nie wiedział o walce, którą toczył ze sobą od lat

Publikacja: 11.11.2009 23:51

Depresja bramkarza

Foto: ROL

We wtorek wieczorem Enke zaparkował samochód przy przejeździe kolejowym w Neustadt am Rübenberge, pod Hanowerem, niedaleko domu. Wcześniej powiedział zajmującemu się nim od 2003 roku lekarzowi, że nie przyjdzie tego dnia na terapię, bo czuje się dobrze.

Zostawił list, w którym przeprasza za to, co zrobił. Wysiadł z samochodu, przeszedł 100 metrów w stronę torów i rzucił się pod nadjeżdżający pociąg. Miał 32 lata.

[srodtytul]Czarna bluza[/srodtytul]

Był nietypowym bramkarzem. Niezbyt wysokim, drobnym, cichym. Opanowanie, mądre wywiady, czarna bramkarska bluza – to były jego znaki rozpoznawcze.

Pochodził z Jeny, poważną karierę zaczynał w Borussii Moenchengladbach, a potem objechał pół Europy w poszukiwaniu szczęścia. Próbował w Benfice Lizbona, Barcelonie, Tenerife, Fenerbahce Stambuł. W Benfice grał, w Barcelonie był rezerwowym, w Tenerife też, choć to był zespół hiszpańskiej drugiej ligi. Z Fenerbahce uciekł, bo nie rozumiał, że są takie miejsca na świecie, gdzie za niepowodzenia na boisku obrzucają kamieniami.

Dopiero po trzydziestce, po powrocie do Bundesligi, zaczął dostawać powołania do reprezentacji. Był idolem kibiców Hannover 96, klubu, w którym grał z Jackiem Krzynówkiem (wczoraj Krzynówek miał wyłączony telefon, wszyscy piłkarze klubu dostali dzień wolny). Osiem razy zagrał w kadrze, a Joachim Loew zapowiadał, że Enke będzie w grupie, którą zabierze na mundial do RPA. Na trwające właśnie zgrupowanie reprezentacji nie był powołany, bo ostatnio leczył się długo z infekcji wirusowej jelit – taki przynajmniej był oficjalny powód.

Depresję Enke ukrywał przed wszystkimi, poza żoną i terapeutą. Dlatego Niemcy są w takim szoku. Załamania nerwowe sportowców nigdy nie były tu tematem tabu. Przyznawał się do nich m.in. skoczek Sven Hannawald, a reprezentacyjny piłkarz Sebastian Deisler z powodu depresji zakończył karierę.

– Wydawało nam się, że damy radę, że miłość wszystko może – mówiła po śmierci żona Enkego Terese. On bał się, że gdy przyzna się do choroby, będzie skreślony nie tylko jako sportowiec, ale też jako ojciec. I że straci z żoną prawo do opieki nad adoptowaną w maju ośmiomiesięczną dziś córeczką Leilą. Trzy lata temu zmarło pierwsze dziecko Roberta i Terese. Dwuletnia Lara miała wadę serca.

[srodtytul]Strach przed porażką[/srodtytul]

U Valentina Marksera zaczął się leczyć jeszcze przed urodzinami Lary. Lekarz mówi, że Enkego paraliżował strach przed sportową porażką. On sam w wywiadach przyznawał, że mocno przeżył okres, gdy z kolejnych klubów odjeżdżał jako przegrany. „To nie był zwykły kryzys, jaki przechodzi bramkarz, gdy zrobi kilka błędów – mówił magazynowi „11 Freunde”. – W tym było coś egzystencjalnego”.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

We wtorek wieczorem Enke zaparkował samochód przy przejeździe kolejowym w Neustadt am Rübenberge, pod Hanowerem, niedaleko domu. Wcześniej powiedział zajmującemu się nim od 2003 roku lekarzowi, że nie przyjdzie tego dnia na terapię, bo czuje się dobrze.

Zostawił list, w którym przeprasza za to, co zrobił. Wysiadł z samochodu, przeszedł 100 metrów w stronę torów i rzucił się pod nadjeżdżający pociąg. Miał 32 lata.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?