Reklama
Rozwiń
Reklama

Kadra na budowie

W sobotę Franciszek Smuda pierwszy raz poprowadzi reprezentację. Mecz Polska - Rumunia odbędzie się na stadionie Legii. Warszawskie powietrze podobno bardzo Smudzie służy.

Aktualizacja: 14.11.2009 08:58 Publikacja: 14.11.2009 03:01

Trening na stadionie Legii. Pierwszy z lewej Tomasz Wałdoch – asystent trenera Franciszka Smudy

Trening na stadionie Legii. Pierwszy z lewej Tomasz Wałdoch – asystent trenera Franciszka Smudy

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Mecz odbędzie się na stadionie Legii (godz. 17, transmisja w TVP 1), a warszawskie powietrze podobno bardzo Smudzie służy.

Selekcjoner mówi o tym trochę ironicznie, bo Legia jest jednym z nielicznych klubów, w których mu nie wyszło, ale właśnie na tym stadionie jego Widzew zdobywał w 1997 roku mistrzostwo Polski w ostatnich pięciu minutach meczu z gospodarzami.

[srodtytul]Spadek po Leo[/srodtytul]

Teraz w Warszawie nie ma już tego stadionu, a nowy wygląda tak jak drużyna, którą prowadzi Smuda.

Niedawno widać było tylko ruinę, teraz można już dostrzec zarys tego, co zobaczymy za półtora roku. Wówczas Smuda ma mieć reprezentację, która do mistrzostw Europy będzie już tylko się zgrywać. – Wymienię jedynie kontuzjowanych, albo tych, którzy za bardzo uwierzą w siebie – mówi trener.

Reklama
Reklama

W sobotę wieczorem zobaczymy tych, którym zaufał na dobry początek. Po zgrupowaniu w Grodzisku Smuda był zdziwiony, że wszyscy trenowali z tak dużym zaangażowaniem. Powtarzał złośliwie, że oglądając poprzednie mecze reprezentacji, myślał, że nikt na treningi nie przychodzi.

Ze spadkiem po Leo Beenhakkerze łatwo mu się zmierzyć będzie jednak tylko pozornie. Jeśli wygra, kibice powiedzą, że przecież to normalne, bo mogło być już tylko lepiej. Jeśli przegra, okaże się, że nawet Smuda tak marnym piłkarzom nie pomoże.

Nowy selekcjoner ma rzeczywiście olbrzymie poparcie, jednak nawet w PZPN są tacy, którzy gotowi są się zakładać, że do Euro 2012 nie wytrwa na stanowisku.

Piłkarze na razie są zachwyceni nowym, ale jeśli chcą, by taki układ trwał przynajmniej przez dwa i pół roku, muszą zrozumieć, że nie wystarczy powtarzać o tym w wywiadach – jak za Beenhakkera. Smudzie muszą też pomóc na boisku, angażując się w mecze towarzyskie, w których dotychczas zazwyczaj nie chciało im się grać.

Wczoraj trener poinformował, że kapitanem jego drużyny będzie Michał Żewłakow, ten sam, który przegrane eliminacje do mundialu nazywa osobistą porażką (rozmowa z Żewłakowem w niedzielnym wydaniu „Rzeczpospolitej” online). Smuda jeszcze raz podkreślił, że jego drużyna może przegrać, ale piłkarze muszą chcieć walczyć. – Innych więcej nie powołam – zapewnił.

Żadnych zmian w wyjściowej jedenastce, którą trener ustalił już w środę, nie będzie. Jak stwierdził Smuda, piłkarze od razu łyknęli jego filozofię gry i miał wrażenie, że pracują razem od dwóch lat.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Czy będzie chemia[/srodtytul]

Trener nie stawia tylko na piłkarzy znanych – bramkarz i obrońcy to z wyjątkiem Żewłakowa zawodnicy młodzi lub bardzo niedoświadczeni. Marcin Kowalczyk w reprezentacji rozegrał trzy mecze, Piotr Brożek – 44 minuty. Tomasz Kuszczak w Manchesterze United jest rezerwowym i się nie zanosi, by sytuacja szybko uległa zmianie.

Pierwszy rywal nie jest łatwy. Co prawda trener wspominał wczoraj, że jako piłkarz Legii w 1975 roku wygrał w debiucie ze Śląskiem Wrocław 6:0, a jako trener – z Groclinem Grodzisk Wielkopolski 5:0, ale tym razem trafia na zespół składający się z piłkarzy szanowanych w silnych ligach. Nie ma co prawda największej gwiazdy Adriana Mutu, który podpadł selekcjonerowi Rumunów Razvanowi Lucescu, bawiąc się w nocnym klubie noc przed meczem eliminacji mistrzostw świata z Serbią (0:5).

W kadrze są za to Christian Chivu z Interu Mediolan, Ciprian Marica z VfB Stuttgart czy Razvan Rat z Szachtara Donieck.

– Nigdy nie prowadziłem zespołu, w którym nie było chemii – powiedział wczoraj Smuda. Dowód, że to wciąż aktualne, mamy dostać w sobotę.

Przypuszczalny skład Polaków:

Reklama
Reklama

Kuszczak – Kowalczyk, Żewłakow, Kokoszka, Piotr Brożek – Błaszczykowski, Obraniak, Dudka, Kosowski – Jeleń, R. Lewandowski

Mecz odbędzie się na stadionie Legii (godz. 17, transmisja w TVP 1), a warszawskie powietrze podobno bardzo Smudzie służy.

Selekcjoner mówi o tym trochę ironicznie, bo Legia jest jednym z nielicznych klubów, w których mu nie wyszło, ale właśnie na tym stadionie jego Widzew zdobywał w 1997 roku mistrzostwo Polski w ostatnich pięciu minutach meczu z gospodarzami.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Liverpool wstał z kolan, Bayern podbił Paryż
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Piłka nożna
Rosjanie kuszą Xaviego. Były trener Barcelony odmawia
Piłka nożna
Katastrofa Legii. Rozstanie z Edwardem Iordanescu
futsal
Frekwencyjny rekord na meczu Ligi Mistrzów w Gliwicach
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Piłka nożna
Goncalo Feio wraca do Polski. Niespodziewany zwrot akcji
Reklama
Reklama