Kiedy Tomasz Kuszczak przyjeżdżał w listopadzie na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Rumunią i Kanadą, opowiadał stare bajki.
"Manchester United jest spełnieniem moich marzeń, ale mam dość siedzenia na ławce rezerwowych. Jeśli nie dostanę poważnej szansy, czyli przynajmniej dziesięciu meczów z rzędu, poszukam nowego klubu".
Kuszczak zawsze był pewny siebie i nie bał się mówić o tym, jak jest dobry, choć przez większość kariery był rezerwowym. Ma teraz wielką szansę, bo Edwin van der Sar od 21 listopada leczy kontuzję kolana. Od powrotu ze zgrupowania reprezentacji, na którym od Franciszka Smudy dowiedział się, że ma szansę zostać bramkarzem nr 1, w Manchesterze Kuszczak na ławce usiadł tylko raz. W niedzielę zagrał dziesiąty raz w sezonie, ósmy z rzędu. – Ręce i nogi mi się nie trzęsą, czekałem na ten moment, byłem przygotowany – powtarza.
Alex Ferguson po ostatnim meczu ligowym z Hull (3:1), w którym Polak dostał gorszą notę tylko od Wayne'aRooneya, dyspozycję Kuszczaka określił dwoma słowami: "First class!". Menedżer Manchesteru zadowolony z dyspozycji bramkarza był nawet po porażce z Fulham 0:3.
Dobre wiadomości dla Kuszczaka to nowość – od początku sezonu wydawało się, że bliżej miejsca w pierwszym składzie jest Ben Foster, który ma szansę jechać z reprezentacją Anglii na mundial. Pod koniec września angielska prasa pisała o rozmowach, jakie Ferguson prowadził z Interem Mediolan.