Turniej złamanych serc

Po ataku terrorystów mistrzostwa straciły blask. Piłkarze Togo wrócili do kraju

Aktualizacja: 11.01.2010 01:05 Publikacja: 11.01.2010 00:57

O piłkę walczą Flavio (Angola, z lewej) i Mahamadou Diarra (Mali)

O piłkę walczą Flavio (Angola, z lewej) i Mahamadou Diarra (Mali)

Foto: AFP

Był piątek wieczorem, reprezentacja Togo jechała na mistrzostwa do Angoli autokarem, ze zgrupowania w Kongo. Kontrola paszportowa poszła szybko, kilka kilometrów później zaczęły się problemy. Kabinda jest zbuntowanym regionem Angoli – oddzielonym od kraju przez terytorium DR Kongo – bogatym w ropę i problemy. Grupy rebeliantów złożyły broń w 2006 roku, ale czekały tylko na okazję, by przypomnieć o swoim istnieniu.

[srodtytul]Zamach na miliony[/srodtytul]

Autokar wiozący reprezentację Togo został ostrzelany. Kilka godzin później w szpitalu zmarli asystent selekcjonera i rzecznik prasowy, ciężko rannych jest dwóch piłkarzy. Zawodnicy leżeli na podłodze, słuchając strzelaniny, eskortującemu drużynę wojsku odparcie ataku bandytów zajęło pół godziny. Wszędzie pełno było krwi.

Najbardziej znanym piłkarzem reprezentacji Togo jest Emmanuel Adebayor, który latem ubiegłego roku przeszedł z Arsenalu do Manchesteru City za 29 milionów euro. 29 milionów euro nie wozi się autokarem po angolskim pustkowiu, dlatego klub na oficjalnej stronie internetowej od razu poinformował, że jego zawodnik najszybciej jak to możliwe wróci do Anglii. W niedzielę wieczorem cała ekipa Togo opuściła Angolę. – Przecież my jechaliśmy tylko grać w piłkę – mówili zawodnicy.

[srodtytul]Fałszywa drużyna[/srodtytul]

Dywagacje: odjadą, czy nie odjadą, trwały cały weekend. W niedzielę o świcie BBC podało, że Togo się nie wycofa. – Wszyscy mamy złamane serca, to już nie będzie party, ale chcemy pokazać narodowe barwy i to, że jesteśmy mężczyznami. Nasi przyjaciele zginęli za Puchar Narodów Afryki, nie możemy uciec jak tchórze – stwierdził Thomas Dosevi, piłkarz Nantes.

Premier Togo Gilbert Houngbo twardo zapowiedział, że ci, którzy zostaną, utworzą „fałszywą reprezentację”. – Nasi bracia nie żyją, nie możemy grać w piłkę – mówił. Racje rządu przeważyły. Chociaż nie brak głosów, że reprezentacja Togo jeszcze wróci na turniej. W poniedziałek miała grać z Ghaną.

Prezydent Afrykańskiej Federacji Piłkarskiej (CAF) Issa Hayatou zapewnił polepszenie bezpieczeństwa wszystkich drużyn. Odwołanie turnieju nie w chodzi w grę.

Mistrzostwa miały być dla Angoli okazją do pokazania światu, że 26-letnią wojnę domową ma już za sobą. To był polityczny wybór CAF. Puchar Narodów Afryki to specyficzne rozgrywki. Po pierwsze – turniej jako jedyny w randze mistrzostw kontynentu odbywa się co dwa lata. Po drugie – w styczniu, czyli w środku rozgrywek najważniejszych lig europejskich. I po trzecie – w krajach zapóźnionych, dla których organizacja turnieju ma być szansą na rozwój.

W Burkina Faso w 1998 roku i Mali cztery lata później eksperyment się udał. Angola miała być następnym sukcesem, zaplanowano już także, że kolejny turniej odbędzie się w Gabonie i Gwinei Równikowej. Cztery stadiony zbudowane w Angoli od podstaw w trybie ekspresowym przez chińskie firmy kosztowały ponad 600 milionów funtów.

Największy powstał w stolicy kraju Luandzie, 25-tysięczne w Bengueli, Lubango i Kabindzie. Kabinda dostała turniej, by biznes naftowy regionu mógł pokazać się światu jako bezpieczny teren inwestycji. Ale szybciej światu pokazał się Front Wyzwolenia Enklawy.

Angola zszokowała też afrykański świat dziwnie rozumianą gościnnością. Na doping liczyć mogą tylko gospodarze, bo oczekiwanie na wizę trwało ponad trzy miesiące, a ceny w turniejowych miastach należą do najwyższych na kontynencie. Za noc w hotelu trzeba zapłacić około 250 funtów.

Puchar, kiedyś oglądany głównie dla lokalnego kolorytu i egzotyki, zamienia się w kurę znoszącą złote jajka. Z każdym rokiem przybywa piłkarzy z Afryki w europejskich klubach, a wielkie osobowości na boisku i drogo sprzedane prawa telewizyjne pozwoliły w ostatniej dekadzie na dziesięciokrotnie wyższy budżet imprezy.

[srodtytul]Płacić za Afrykę[/srodtytul]

CAF ze swojego dziecka jest dumna, przynosi jej aż 80 procent całego dochodu. Turniej przyciąga sponsorów nie tylko do CAF, ale też do poszczególnych federacji. Skoro transmisja będzie w Europie, o ubieranie drużyn odbywa się taka walka jak przed mundialami.

Znaki Samsunga czy Adidasa, z którymi nowe kontrakty podpisane zostały przed obecnym turniejem, walczyć będą na ekranach telewizorów w Londynie czy Paryżu z logiem Pumy czy Orange, które znalazło się zresztą nawet w oficjalnej nazwie rozgrywek.

Do Angoli z Premiership wyjechało 31 graczy, z samego Portsmouth aż sześciu. Ligę francuską na trzy tygodnie zostawiło ponad 70 piłkarzy, w tym ośmiu z Nice. Nigeria i Kamerun mają w składzie tylko piłkarzy zza granicy. Podobno to nie przypadek, że w Manchesterze United czy Liverpoolu nie ma żadnego piłkarza z Afryki i nie zanosi się, by mieli w najbliższym czasie się pojawić.

Trenerzy nie chcą utrzymywać zawodników, których trzeba zwolnić w decydującym momencie rozgrywek. Sami piłkarze na mistrzostwa Afryki jeżdżą za to chętnie. Zdobyć sławę w Europie jest trudno, zostać bohaterem swojego kraju na mistrzostwach kontynentu – dużo łatwiej.

Samuel Eto’o z Interu Mediolan i Didier Drogba z Chelsea to gwiazdy, których blask razi po oczach, ale też całe jedenastki niektórych drużyn robią wrażenie. W Mali grają Seydou Keita z Barcelony, Mahamadou Diarra z Realu Madryt, Momo Sissoko z Juventusu i Frederic Kanoute z Sevilli. W reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej – Drogba, Yaya Toure z Barcelony, Kolo Toure (Manchester City), Emmanuel Eboue (Arsenal).

[srodtytul]Premia dla szamana[/srodtytul]

Pół roku przed mundialem świat będzie miał okazję przyjrzeć się pięciu finalistom – Algierii, Kamerunowi, WKS, Ghanie i Nigerii. Zabraknie tylko gospodarzy mistrzostw świata – RPA, którzy walczą z czasem, by nie skompromitować się na własnych stadionach w czerwcu. Mistrzostwa broni Egipt, który triumfował w ostatnich dwóch turniejach.

Puchar Narodów Afryki to też puchar lokalnych obrzędów. Zawodnicy smarują nogi popiołem spalonych kur, Thomas N’Kono, drugi trener reprezentacji Kamerunu, na jednym z poprzednich turniejów rzucał czar na przeciwnika, za co został ukarany przez CAF. Niemal każda drużyna ma szamana, niektórzy dostają nawet wyższe premie niż piłkarze. Na szczęście nie trzeba ich ściągać z europejskich klubów.

Rozgrywki grupowe potrwają od 10 do 21 stycznia. Ćwierćfinały 24 – 25 stycznia, półfinały 28. Finał 31 stycznia w Luandzie.

[ramka][b]Niesamowity początek: Angola – Mali od 4:0 do 4:4[/b]

[b]W meczu inauguracyjnym gospodarz turnieju Angola zremisowała z Mali 4:4, mimo że do 79. minuty prowadziła 4:0.[/b] Na ławce gości nikt się nawet nie cieszył, gdy Seydou Keita z Barcelony, strzelił dla nich pierwszego gola w 79. minucie. Emocje wzrosły, gdy w 88. minucie piękną bramkę głową zdobył Frederic Kanoute z Sevilli. Już w doliczonym czasie gry w ciągu kilkudziesięciu sekund do wyrównania doprowadzili Keita i Mustapha Yatabare z drugoligowego francuskiego Clermont Foot. • Angola - Mali 4:4 (2:0) Bramki: dla Angoli - Flavio (36, 42), Gilberto (67-karny), Manucho (74-karny); dla Mali – S. Keita (79, 90+3), F. Kanoute (88), M. Yatabare (90+5). [/ramka]

Był piątek wieczorem, reprezentacja Togo jechała na mistrzostwa do Angoli autokarem, ze zgrupowania w Kongo. Kontrola paszportowa poszła szybko, kilka kilometrów później zaczęły się problemy. Kabinda jest zbuntowanym regionem Angoli – oddzielonym od kraju przez terytorium DR Kongo – bogatym w ropę i problemy. Grupy rebeliantów złożyły broń w 2006 roku, ale czekały tylko na okazję, by przypomnieć o swoim istnieniu.

[srodtytul]Zamach na miliony[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Napastnik bez tlenu. Czy Robert Lewandowski ma jeszcze szansę na tytuł?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego