Prywatne samoloty, z których częściej korzystał prezes niż piłkarze - 360 tysięcy euro za sezon. Zegarki i biżuteria dla piłkarzy i pracowników klubu – 420 tysięcy euro. Kolacje z delegacjami klubów, które przyjeżdżały grać z Barceloną – pół miliona euro rocznie, a do tego 600 tys. za catering podczas meczów na Camp Nou. 480 tysięcy – za rok pracy firmy ochroniarskiej, powiązanej z rządem Uzbekistanu, mimo że wcześniej klub zerwał współpracę z jedną z uzbeckich drużyn, tłumacząc że logo Unicefu na koszulce i kontakty z krajem rządzonym dyktatorsko nie idą w parze. Dla porównania - Unicefowi Barcelona przekazuje rocznie 600 tysięcy euro.
To tylko początek przygotowywanego przez firmę audytorską zestawienia rachunków najlepszego w ostatnich latach klubu na świecie, ale też klubu, który w czerwcu musiał wziąć kredyt, żeby zapłacić pensje piłkarzom i właśnie dobija do pół miliarda euro długu.
Kolejne rubryki tego zestawienia, zamówionego przez urzędującego od lipca nowego prezesa, Sandro Rosella, są jeszcze ciekawsze. Pół miliona euro rocznie kosztowały wyjazdy do filii Barcelony na całym świecie. Podczas niektórych z tych wypraw wydawano więcej niż wynosi roczny budżet odwiedzanych szkółek. 330 tysięcy trzeba było spłacić z kart kredytowych rozdanych pracownikom klubu. Najwięcej, 50 tysięcy, z karty szofera byłego prezesa. A 7 tysięcy euro wyniósł rachunek z jednej z dyskotek Barcelony, w których Laporta i jego ludzie mogli się bawić na koszt klubu.
Te 7 tysięcy to akurat z lokalu Luz de Gas, który z byłym prezesem kojarzy się najmocniej, bo rok temu po zwycięstwie nad Realem Laporta spędził tam uwiecznioną na wielu zdjęciach szaloną noc, oblewając szampanem siebie, parkiet i wianuszek towarzyszących mu pań.
Tak jest żegnany prezes, który władzę w klubie zdobył siedem lat temu jako wróg komercji, a skończył jako przyjaciel własnego luksusu. Prawnik i polityk, który dał Barcelonie najtłustsze lata w jej historii, z dwoma Pucharami Europy, szef, który miał genialny pomysł oddania drużyny w ręce Pepa Guardioli, wypromował La Masię na najsłynniejszą sportową akademię na świecie.